poniedziałek, 30 listopada 2020

Prawie jak gwiazda rocka - Matthew Quick

Kilka lat temu przeczytałam „Poradnik pozytywnego myślenia”. Pewnie ze względu na film z Jennifer Lawrance i Bradleyem Cooperem, który się wówczas ukazał (prawdopodobnie). Pamiętam, że książka miała już filmową okładkę, w bibliotece leżała na „nowościach”, więc tylko na tej podstawie stwierdzam, że to był właśnie ten czas. 

Później przeczytałam „Wybacz mi, Leonardzie”. Pamiętam, że była to jedna z moich pierwszych „trudnych” młodzieżówek.

A w tym roku naszedł czas na kolejną powieść Matthew Quicka - „Prawie jak gwiazda rocka”. Tę historię przeczytałam, bo od kilku lat stała na mojej półce. A że wciąż planuję puszczać książki w świat i miałam potrzebę młodzieżówki, to wybór padł na nią. 

Matthew Quick „Prawie jak gwiazda rocka”, Wydawnictwo Moondrive

To historia siedemnastoletniej Amber mieszkającej z matką-alkoholiczką w autobusie. Dziewczynie nie układa się w życiu łatwo, choć jej siła optymizmu zdecydowanie przysłania wszelkie trudności, do których codziennie wraca. I już tutaj wtrącę swoje odczucia, bo muszę przyznać, że pozytywne nastawienie nastolatki do życia i duża chęć do działania początkowo przysłaniało mi przyjemność z książki... Podejrzewam, że gdyby nie zaufanie do autora i potrzeba przeczytania młodzieżówki, książkę po prostu odłożyłabym. Ale w tym czasie fabuły, w życiu Amber wydarzyło się coś, co zmusiło ją do zdjęcia różowych okularów. 


„Wspólnie płaczemy
Na sofie, z różnych przyczyn
To nasz ratunek”


Nie chcę być „grumpy recenzentką” i sprawiać wrażenia, że nie lubię dobrych bohaterów i szczęśliwej atmosfery, którą wokół siebie rozsiewają. Podejście dziewczyny po prostu nie grało mi z jej sytuacją życiową oraz środowiskami, w które dziewczyna była zaangażowana - prowadziła chór składający się z koreańskich emigrantek, uczestniczyła w spotkaniach kilkuosobowej grupy uczniów wytykanych palcami przez rówieśników ze względu na ich inność czy branie udziału w cotygodniowych potyczkach słownych ze zgorzkniałą panią mieszkającą w domu spokojnej starości. O ile rzeczywiście w każdym z tych miejsc jest „promyczkiem”, to aż niezdrowy wydawał mi się ten ciągły optymizm. 


„Może właśnie wtedy nabrałam ochoty, żeby być kimś więcej niż w rzeczywistości, ale pięć lat później okazało się. że nikt nie traktuje mnie poważnie. W najlepszym razie jestem ciekawym przebłyskiem w życiu innych ludzi - zabawnym dodatkiem.”


Jak już wspomniałam, Matthew Quick wiedział co robi kreując taką bohaterkę. W drugiej części książki to ja dostałam różowe okulary, prawdziwa twarz bohaterki została odsłoniona, a jej postępowanie uzasadnione. Od tego momentu moja sympatia do Amber rosła. Niemal płakałam razem z nią, a na pewno cieszyłam się, jeżeli udawało jej się osiągnąć wyznaczone sobie cele. 


I chociaż wciąż miała irytujące mnie cechy, to przecież w rzeczywistości z ludźmi też tak jest. Tak samo jak akceptacja osób otaczających mnie jest procesem, tak samo nauczyłam się akceptować Amber. Książka „Prawie jak gwiazda rocka” jest specyficzną historią. Z doświadczenia mogę przestrzec przed pozorami, które sprawia. Nie daj się zwieźć i zrazić - zaufaj i miej nadzieję! Być może siła optymizmu naprawdę potrafi przezwyciężyć życiowe trudności...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz