piątek, 18 sierpnia 2017

#34 Ocalić Grace - Jane Green


Tytuł: Ocalić Grace
Autor: Jane Green
Gatunek: powieść obyczajowa/literatura kobieca
Wydawnictwo: Sonia Draga








Grace Chapman – ikona stylu, kobieta sukcesu, redaktorka w wydawnictwie kulinarnym, a także szefowa kuchni na pełen etat w ośrodku dla rodzin potrzebujących. Żadna z tych ról nie definiuje w stu procentach tego, kim kobieta tak naprawdę jest. Najbardziej zajmującym zadaniem dla Grace jest bycie żoną Teda Chapmana, powieściopisarza, którego każda nowa książka jest bestsellerem. Co za tym idzie – kobieta jest nieodłącznym elementem jego życia w splendorze i doskonałą towarzyszką w wystawnych przyjęciach z udziałem innych znanych osobistości. Sielanka w życiu Grace trwa, ale do czasu, aż pojawia się kobieta, która odbiera jej osobowość.

„Ocalić Grace” było moim pierwszym spotkaniem z książkami popularnej Jane Green. Przed lekturą spotkałam się z opinią, iż tworzone przez autorkę profile bohaterek są autentyczne, każda z kobiet może odnaleźć w nich cząstkę siebie (nawet w „ikonie stylu”, którą jest Grace). Chociaż nie zaczytuję się w literaturze kobiecej, a „Ocalić Grace” do tego gatunku należy zakwalifikować, to jest w niej coś niepokojącego, co mnie – czytelniczkę kryminałów i gatunków „mocniejszych” przyciągnęło. Konkretnie był to główny wątek powieści, przez który główna bohaterka w podstępnym działaniu osoby trzeciej stopniowo traciła wszystko, co było dla niej ważne. Zważając na fakt, iż Jane Green potwierdziła, iż umie wykreować prawdziwe postacie, było to tym bardziej niepokojące, ponieważ autorka w bardzo realistyczny sposób zburzyła sielankowe życie głównej bohaterki. Czytając tę książkę zastanawiałam się, do czego będzie zdolna posunąć się owa negatywna postać. Byłam zaskoczona jej spójnym zachowaniem oraz tym, że każde posunięcie zostało logicznie wytłumaczone.

Ciekawym dodatkiem do niektórych rozdziałów są przepisy potraw, które zostały w nim wspomniane. Najwidoczniej autorka czuła się zobowiązana wobec czytelników do przybliżenia im, w jaki sposób wielka fanka gotowania, jaką jest Grace, przygotowuje smakołyki. Dlatego też czytelnik ma możliwość przygotować zarówno taki przysmak jak miodowo-imbirowy kurczak czy eton mess według przepisu popularnej (przynajmniej w wykreowanym świecie) szefowej kuchni.

Po lekturze „Ocalić Grace” rozumiem, dlaczego nawet dla takiego laika w świecie literatury kobiecej jak ja, nazwisko tej autorki nie było obce. Tę pozycję polecam czytelniczkom poszukującym pozycji ambitnej, ze zdecydowanym dodatkiem dramatu i cięższej historii.  


Za możliwość przeczytania tej pozycji dziękuję portalowi lubimyczytac.pl

czwartek, 10 sierpnia 2017

#33 Chórzystki - Jennifer Ryan


Tytuł: Chórzystki
Autor: Jennifer Ryan
Gatunek: powieść obyczajowa/historyczna
Wydawnictwo: Czarna Owca








„W radio ogłosili, że pisanie pamiętnika w tym trudnym czasie doskonale wpływa na wytrwałość, więc postanowiłam, że będę notować wszystkie swoje myśli i marzenia w starym szkolnym zeszycie.”

26 marca 1940 dla wielu mieszkańców Chilbury jest dniem niezwykle smutnym, ponieważ wtedy miał miejsce ostatni występ Chóru Chilburskiego. Przyczyną tego jest pukająca do drzwi Anglii wojna, przez którą śpiewający mężczyźni zostają wezwani do pomocy na froncie. Kobiety pozostają same – zarówno bez mężów i synów, jak i bez możliwości realizowania swojej pasji. Na szczęście dosyć szybko przychodzi temu kres, ponieważ w miasteczku pojawia się panna Trent, dla której brak mężczyzn nie jest żadną przeszkodą. Podejmuje działanie uchodzące w oczach chórzystek za rewolucyjne i staje na czele.. Chilburyjskiego Chóru Żeńskiego!

Wydarzenia poznajemy dzięki czterem kobietom, które łączy tylko jedno – są chórzystkami owego chóru. Dwie z nich – Kitty oraz pani Tilling, zasłyszały w radiu, iż w sytuacji, w której znalazła się Anglia, dobre jest pisanie pamiętnika, co też zaczynają praktykować. Inne dwie kobiety – Venetia oraz panna Paltry, piszą listy do bliskich sobie osób, w których opisują życie miasteczka. Czasami autorka przedstawia sytuację również z perspektywy innych bohaterów, jednak regularnie widzimy ją oczami wyżej wymienionych kobiet. Bohaterki różnią się od siebie wiekiem czy zawodem, jednak każda z nich wzbudza sympatię. Nie miałam tak, że czytając fragmenty pisane przez którąś z nim, męczyłam się.

Zdecydowałam się przeczytać tę książkę, ponieważ sama też jestem chórzystką, ale przyznaję, że przed rozpoczęciem lektury odrzucał mnie czas, w którym dzieje się akcja, czyli II wojna światowa. Nie powiem, że wydarzenia te nie mają znaczenia dla fabuły, ponieważ gdyby nie wojna, to same tytułowe kobiety nie zostałyby wyłonione wśród mieszkańców Chilbury, ale tak naprawdę nie jest to wydarzenie, wokół którego toczy się życie postaci. Owszem, są fragmenty, w których daje o sobie znać i rzeczywiście dotyka bohaterów, jednak w moim odczuciu fabuła krąży wokół pasji – śpiewaniu.

Nie masz nic wspólnego z muzyką? Nie szkodzi. „Chórzystki” są opowieścią z drugim dnem. Pokazuje ona, jak ważne jest mieć coś „swojego”, co pozwoli zapomnieć o codzienności, a także o nieświadomym budowaniu wspólnoty z osobami, które dzielą pasję z nami.

W czasie lektury „Chórzystek” towarzyszyła mi zarówno radość, jak i smutek, jednak przy zdecydowanej większości fabuły uśmiech nie schodził mi z twarzy. Książkę pochłania się praktycznie „na raz”, ale zdecydowanie nie jest ona banalna, pozbawiona morału. Polecam do zapoznania się z nią, zwłaszcza kobiety. Myślę, że każda z nas odnajdzie w niej sytuację, z którą mogłaby się utożsamić.


Za możliwość przeczytania tej pozycji dziękuję portalowi lubimyczytac.pl 



środa, 2 sierpnia 2017

#32 Druga strona miasta - Karolina Szewczykowska


Tytuł: Druga strona miasta
Autor: Karolina Szewczykowska
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka








Lubię eksperymentować i w ciemno sięgać po książki nieznanych mi autorów (ostatnio zwłaszcza polskich) z gatunku kryminału. Może to trochę masochizm psychiczny, ale lepiej czyta mi się powieści, których fabuła dzieje się w Polsce. W przypadku tej książki - na warszawskich ulicach. Z takich pobudek sięgnęłam po „Drugą stronę miasta”, debiutancką powieść Karoliny Szewczykowskiej – prawniczki i pasjonatki literatury. Czy pasja wystarczy, aby napisać dobrą powieść kryminalną?

W dniu premiery aktorka warszawskiego teatru – Luiza Orłowicz, zostaje odnaleziona martwa w swoim domu. Pomimo częstych odwiedzin przez rodzinę i znajomych, które miały miejsce tego dnia, nikt nic nie wie, nikt nie zauważył niczego i nikogo niepokojącego. Czy ktoś był zazdrosny o sukcesy Luizy? A może demony przeszłości ponownie dopadły rodzinę Orłowiczów?

Uważam za ciekawy zabieg poznawania historii zmarłej bohaterki, jej myśli oraz odczuć, ponieważ poznajemy kobietę z pisanych przez nią notatek (świadomie nie używam słowa „pamiętnik”, ponieważ Luiza wypiera się uprawiania takiej formy). Kobieta opisuje w nich sesje psychoterapeutyczne, na które uczęszczała przez rok, oraz poruszane na nich problemy. Aktorka miała ciężkie życie, więc każdy wpis również jest poruszający, ale także niecelowo przybliżający czytelnika do rozwiązania zagadki jej śmierci.

Do lektury "Drugiej strony miasta" podchodziłam dwukrotnie. Za pierwszym razem ledwo po stu stronach musiałam ją przerwać, ponieważ czułam się przytłoczona nadmiarem bohaterów i dosyć niewyraźnym zarysem ich osobowości. Za drugim razem wiedziałam, że aby nie polec już na początku, muszę zwracać więcej uwagi na podarowane mi przez autorkę szczegóły, które pomogą mi odróżnić bohaterów. Przyznaję, było lepiej, choć do ostatniej strony zdarzało mi się zastanowić, kim jest wprowadzona postać.

Styl Karoliny Szewczykowskiej jest prosty, pozwala na szybkie przeczytanie książki. Widać, że jest to powieść debiutancka. Autorka miała dobry pomysł zarówno na fabułę, jak i na finał głównego wątku, jednak wydaje mi się, że „po drodze” chciała zagwarantować czytelnikom za dużo atrakcji, za bardzo namieszać w głowach wątkami pobocznymi. Odkrywanie kolejnych, niepokojących wydarzeń z przeszłości obiecuje czytelnikowi więcej napięcia, które w moim przypadku niestety skutkowało irytacją, ponieważ na przykład wątek, który dotychczas pojawiał się co chwilę, został „zapominany” na następne kilkadziesiąt stron, aby opisowi finału poświęcić zaledwie jeden akapit.

Niestety problemem było także zaznaczanie bohaterów biorących udział w danej scenie, ponieważ nazwiska postaci w niej uczestniczącej pojawiały przeważnie jedynie na początku wydarzenia. Imion nie można było odnaleźć nawet w dialogach, tam widniały jedynie wskazówki dotyczące płci. Często musiałam także „wyliczać”, która kwestia należy do którego rozmówcy.

A odpowiadając na pytanie, które postawiłam na początku recenzji: do napisania dobrego kryminału pasja nie wystarczy. Powiem szczerze, że pomimo niedociągnięć w „Drugiej stronie miasta” coś mnie kusi, aby przeczytać kolejną powieść Karoliny Szewczykowskiej – o ile taka powstanie. Myślę, że autorka miałaby na nią pomysł, a do poprawy jej warsztatu podchodzę z nadzieją.