Tytuł: Chórzystki
Autor: Jennifer Ryan
Gatunek: powieść obyczajowa/historyczna
Wydawnictwo: Czarna Owca
„W radio ogłosili,
że pisanie pamiętnika w tym trudnym czasie doskonale wpływa na
wytrwałość, więc postanowiłam, że będę notować wszystkie
swoje myśli i marzenia w starym szkolnym zeszycie.”
26 marca 1940 dla wielu
mieszkańców Chilbury jest dniem niezwykle smutnym, ponieważ wtedy
miał miejsce ostatni występ Chóru Chilburskiego. Przyczyną tego
jest pukająca do drzwi Anglii wojna, przez którą śpiewający
mężczyźni zostają wezwani do pomocy na froncie. Kobiety pozostają
same – zarówno bez mężów i synów, jak i bez możliwości
realizowania swojej pasji. Na szczęście dosyć szybko przychodzi
temu kres, ponieważ w miasteczku pojawia się panna Trent, dla
której brak mężczyzn nie jest żadną przeszkodą. Podejmuje
działanie uchodzące w oczach chórzystek za rewolucyjne i staje na
czele.. Chilburyjskiego Chóru Żeńskiego!
Wydarzenia poznajemy
dzięki czterem kobietom, które łączy tylko jedno – są
chórzystkami owego chóru. Dwie z nich – Kitty oraz pani Tilling,
zasłyszały w radiu, iż w sytuacji, w której znalazła się
Anglia, dobre jest pisanie pamiętnika, co też zaczynają
praktykować. Inne dwie kobiety – Venetia oraz panna Paltry, piszą
listy do bliskich sobie osób, w których opisują życie miasteczka.
Czasami autorka przedstawia sytuację również z perspektywy innych
bohaterów, jednak regularnie widzimy ją oczami wyżej wymienionych
kobiet. Bohaterki różnią się od siebie wiekiem czy zawodem,
jednak każda z nich wzbudza sympatię. Nie miałam tak, że czytając
fragmenty pisane przez którąś z nim, męczyłam się.
Zdecydowałam się
przeczytać tę książkę, ponieważ sama też jestem chórzystką,
ale przyznaję, że przed rozpoczęciem lektury odrzucał mnie czas,
w którym dzieje się akcja, czyli II wojna światowa. Nie powiem, że
wydarzenia te nie mają znaczenia dla fabuły, ponieważ gdyby nie
wojna, to same tytułowe kobiety nie zostałyby wyłonione wśród
mieszkańców Chilbury, ale tak naprawdę nie jest to wydarzenie,
wokół którego toczy się życie postaci. Owszem, są fragmenty, w
których daje o sobie znać i rzeczywiście dotyka bohaterów, jednak
w moim odczuciu fabuła krąży wokół pasji – śpiewaniu.
Nie masz nic wspólnego
z muzyką? Nie szkodzi. „Chórzystki” są opowieścią z drugim
dnem. Pokazuje ona, jak ważne jest mieć coś „swojego”, co
pozwoli zapomnieć o codzienności, a także o nieświadomym
budowaniu wspólnoty z osobami, które dzielą pasję z nami.
W czasie lektury
„Chórzystek” towarzyszyła mi zarówno radość, jak i smutek,
jednak przy zdecydowanej większości fabuły uśmiech nie schodził
mi z twarzy. Książkę pochłania się praktycznie „na raz”, ale
zdecydowanie nie jest ona banalna, pozbawiona morału. Polecam do
zapoznania się z nią, zwłaszcza kobiety. Myślę, że każda z nas
odnajdzie w niej sytuację, z którą mogłaby się utożsamić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz