czwartek, 28 kwietnia 2016

#3 Wybacz mi, Leonardzie - Matthew Quick [recenzja]

Tytuł: Wybacz mi, Leonardzie
Autor: Matthew Quick
Gatunek: Literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Otwarte















Był taki czas, że okładka książki „Wybacz mi Leonardzie" autorstwa Matthew Quicka często rzucała mi się w oczy - czy to na Instagramie, czy przy okazji promocji na stronach internetowych księgarń. Jej tymczasowa wszechobecność - a przecież nie jest to powieść pierwszej świeżości - zmotywowała mnie to do skorzystania z zasobów biblioteczki koleżanki i pożyczenia od niej tej pozycji. Jak już kiedyś wspomniałam, spodziewałam się nieco głupawej odskoczni od literackiego świata kryminału i horroru, który towarzyszył mi w tym miesiącu. Czy ją dostałam?

Leonard Peacock - fan czarno-białych filmów z Humphreyem Bogartem, chłopak zastanawiający się nad funkcjonowaniem dorosłych w ich świecie. Poznajemy go w dniu jego osiemnastych urodzin. Jest to dla Leonarda szczególny czas, ale bynajmniej nie ze względu na fakt świętowania. Dzień ten jest wyjątkowy przez działania oraz decyzje, które bohater wcześniej przemyślał i zdecydował się zrealizować. Wszystko zaczyna się od pozornie niewinnego ścięcia włosów - można pomyśleć, że to symbol wejścia w następny rok życia. Później jest tylko lepiej, bo chłopak zamierza uczynić bardzo miły gest i obdarować ważne dla niego osoby prezentami. Czy do takiego niewinnego i przyjemnego planu dnia pasuje następny punkt na liście Leonarda, jakim jest morderstwo?

Chciałam lekką młodzieżówkę, a dostałam depresję w ładnej, zielonej okładce. Już od pierwszych stron zastanawiałam się, co takiego dzieje się w życiu Leonarda, że jest on zdecydowany podjąć aż tak radykalne kroki. Jednak każda zaspokajająca ciekawość odpowiedź tylko pogłębiała mój smutek. Było mi przykro, gdy poznawałam jego historię i szczerze nie lubiłam bohaterów, którzy doprowadzili do sytuacji życiowej chłopaka i cicho zmuszali do dokonania strasznego czynu, jakim jest morderstwo. Chociaż to tylko postać literacka, jest mi źle ze świadomością, że w prawdziwym życiu też są ludzie, których priorytety nie są uporządkowane w rozsądny, zdrowy sposób, co może być przyczyną cierpienia innych. A każdy z takich realnych Leonardów zasługuje na usłyszenie szczerych słów: „Wybacz mi, Leonardzie".

czwartek, 21 kwietnia 2016

#2 Pudełko w kształcie serca - Joe Hill [recenzja]

Tytuł: Pudełko w kształcie serca
Autor: Joe Hill
Gatunek: Horror
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka















To nie było moje pierwsze spotkanie z synem Stephena Kinga - Joe Hillem. Wcześniej czytałam już świetne „NOS4A2" oraz „Rogi", na których niestety się zawiodłam. Widząc w bibliotece „Pudełko w kształcie serca" ucieszyłam się na myśl, że w końcu mój wewnętrzny spór dotyczący twórczości tego autora zostanie rozstrzygnięty. Czy i jak został?

Jude Coyne jest 50-letnim rockmanem, którego piosenki wciąż są grane w stacjach radiowych. Pewnego dnia do skrzynki mailowej menadżera muzyka trafia oferta kupna starego garnituru razem z duchem jego zmarłego właściciela. Zważywszy na to, iż Jude ma w swoich zbiorach niemniej niepokojące przedmioty - od nagrania morderstwa, po czaszkę chłopca służącą mężczyźnie za pudełko na długopisy - strój oraz zjawa nie muszą długo czekać na znalezienie nowego właściciela. Gdy przesyłka dociera do domu Coyne'a, okazuje się, że duch nie był tylko chwytem marketingowym sprzedającego.

Mając na uwadze fakt, że „Pudełko w kształcie serca" jest debiutancką książką Joe Hilla, oceniam ją bardzo na plus. Zdecydowanie nie jest to typowa historia o strasznym domu, rodzinie w nim mieszkającej i duchu, który jakimś cudem tam "jest". Hill miał pomysł na podjęcie oklepanego tematu w nietypowy sposób, ale czy to dziwne, jeżeli ma się za ojca króla horroru? ;)
Początek książki był dla mnie odpychający, co było spowodowane zagwarantowanym przez autora, bezpardonowym zderzeniem czytelnika z niepokojącą sylwetką bohatera. Hill wykreował Jude'a jako postać specyficzną, o niecodziennych zainteresowaniach, a to właśnie one zostają przedstawione czytelnikowi już na pierwszej stronie. Minusem książki są powtórzenia sytuacji w fabule, przez co przebieg niektórych wydarzeń nie jest zaskakujący.

Odpowiadając na pytanie z początku recenzji - tak, mój wewnętrzny konflikt został rozstrzygnięty. Uważam, że Joe Hill potrafi zaniepokoić, chociaż nie mogę powiedzieć, że w czasie lektury nie mogłam spać. Chętnie przeczytam inne pozycje tego autora, żeby sprawdzić, do czego jeszcze zdolna jest jego wyobraźnia i jak duży wpływ miał na nią jego ojciec.. ;)


A Wy czytaliście jakąś książkę tego autora? ;)

czwartek, 14 kwietnia 2016

Tag: The Darkest Minds

Hej, cześć!

Jakieś 2 tygodnie temu zostałam nominowana przez Imperium Książkomaniaczki do tagu The Darkest Minds Berek książkowy. Serii tej nie czytałam, więc będę realizować wyzwania przez pryzmat swojej intuicji.

Zielony Psi - czyli bohater/bohaterka o ponadprzeciętnej inteligencji
„Ponadprzeciętną inteligencję" zinterpretuję tu w nieco inny sposób niż wynik IQ, a mianowicie oprę się na przykładzie Winstona z „Roku 1984" Georga Orwella. Bohater ten dostrzega w otaczającym go systemie nieco więcej niż inni obywatele, co oczywiście jest powodem niejednego problemu, z którym przyjdzie mu się zmierzyć.

Czerwony Psi - czyli bohater/bohaterka lubiący igrać z ogniem
Tutaj na myśl przychodzi mi Jude z książki „Pudełko w kształcie serca" Joe Hilla, którą obecnie (od dłuższego czasu..) czytam. Nie igra on z ogniem dosłownie, ale jest postacią zdecydowanie żyjącą na krawędzi przez podejmowane przez niego decyzje - zarówno w przeszłości, którą poznajemy przez wspomnienia bohatera, jak i podczas czasu trwania akcji powieści.

Niebieski Psi - czyli bohater/bohaterka, który zawsze potrafi kontrolować sytuację
Choćby wszystko się waliło - ma plan B. Zawsze. Moja książkowa miłość. Bohater, który zaimponował mi swoją determinacją w dążeniu do celu. Mimo wszystko. Najlepszy Francis Urquhart z „House of cards" Michaela Dobbsa.

Żółty Psi - czyli bohater/bohaterka, który wywołuje dreszcze u czytelnika
Jako pierwsi przyszli mi do głowy bohaterowie opowiadania „Dzieci kukurydzy" autorstwa Stephena Kinga. Co te dzieciaki zrobiły z moim spokojem i napawaniem się pięknem pól kukurydzy, gdy już zdarza mi się takowe widzieć.. Ych. Masakra przeplatana niepokojem.

Pomarańczowy Psi - czyli bohater/bohaterka który jest nieprzewidywany i zawsze przeczuwa, co robią inni
W tej kategorii bardzo chętnie również wybrałabym Francisa z HoC, ale nie! Postawię na Geralta z Sagi o Wiedźminie autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. Chociaż jestem dopiero za opowiadaniami, to jestem pewna, że Geralt jest przygotowany na każdego potwora pojawiającego się nagle znikąd.

Ruby Dale - czyli ulubiona główna bohaterka
Rozumiem, że tutaj płeć jest jasno określona, więc nie wybiorę Francisa.. Ostatnio mam sentyment do Sky z „Hopeless" Colleen Hoover, więc wybiorę ją. Ale nie mam konkretnego argumentu, dlaczego akurat ona.

Clansy Gray - czyli ulubiony antagonista
Żartobliwie, ale postawię tu na gang Never Again z książki „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" autorstwa Jonasa Jonassona. Chociaż czy oni w ogóle nadają się do bycia czarnymi charakterami.. :D

Ruby & Liam - czuli ulubiona para bohaterów
Największy sentyment mam do pokręconej historii Tomasza i Teresy z „Nieznośnej lekkości bytu" Milana Kundery. Mam nadzieję powrócić do nich ponownie, żeby jeszcze raz przeżyć z nimi ten dziwny czas, zatrzymany w książce.

Alexandra Bracken - czyli ulubiony autor/autorka
Michael Dobbs za trylogię „House of cards" i „Dzień Lordów", czyli książki, które zdecydowanie trzymają w napięciu, których chce się więcej i które są po prostu genialne!



A jak wy odpowiedzielibyście na zadania z tego tagu? :)