czwartek, 4 maja 2017

#30 Wieża milczenia - Remigiusz Mróz


Tytuł: Wieża milczenia
Autor: Remigiusz Mróz
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo: Damidos








Heather i Scott rozpoczynają nowe życie, w nowym mieszkaniu, w nowym mieście. Ten etap ich wspólnego życia jednak nie trwa długo, ponieważ pewnego wieczoru zostaje odnalezione ciało dziewczyny. W sprawie morderstwa kobiety prowadzone są dwa równoległe śledztwa – jednemu z nich patronuje detektyw Evelyn Thomsen, a drugim zajmuje się sam partner Heather, były wykładowca uniwersytecki wątpiący w to, iż praca służb może zakończyć się powodzeniem. Który z zespołów jako pierwszy odnajdzie morderce i czy zdoła to zrobić, zanim zginie więcej osób?

„Wieża milczenia” nie jest złą książką, jednak jeżeli ktoś oczekuje, iż każda książka opatrzona nazwiskiem Remigiusza Mroza będzie dobrą pozycją, to może być rozczarowany. Widać, że jest to debiut. Autor ma tendencje do opisywania niektórych sytuacji w sposób podręcznikowy. Rozumiem motywację, ponieważ pewnie miało to na celu pełniejsze wyobrażenie sobie przez odbiorcę pewnych scen, jednak w moim odbiorze zabieg ten skutecznie hamował akcję. Remigiusz Mróz zagłębiał się też w życiorysy bohaterów pobocznych, których historia nie odgrywała żadnego znaczenia w fabule, przez co zamiast gnać za akcją, zapoznawałam się ze zbędnymi informacjami na temat postaci.

Niestety, jestem zmuszona negatywnie skomentować bohaterów tej książki.
Po pierwsze, w „Wieży milczenia” pojawia się pierwowzór kultowej postaci z nowszej serii Mroza – Joanny Chyłki. Czy to dobrze? To zależy. Z jednej strony cieszę się, że Eveline „ewoluowała” i w prawniczym cyklu postać stanowczej kobiety lubiącej szybkie auta została lepiej wykreowana, a z drugiej szkoda, że postać Chyłki jest właśnie odtworzeniem innej bohaterki.
Po drugie, postaci są pozbawione emocji. Scott nie przeżywa żadnej żałoby. Nie rozpamiętuje Heather. Utrudnia pracę policji i uważa, że on – cywil historyk, będzie skuteczniejszy w działaniu od służb specjalnych. Cóż, może właśnie w taki sposób godził się ze stratą ukochanej, niemniej obraz tego bohatera jest dla mnie najbardziej nie do przyjęcia, a że odgrywa od w „Wieży milczenia”, to utrudniał mi swoją osobą lekturę.

Widać, że Remigiusz Mróz chciał w fabule zamieszać, żeby uzyskać zapierający dech w piersiach zwrot akcji. Na szczęście, w swoich nowszych powieściach zrobi to zdecydowanie lepiej. Moim zdaniem w „Wieży milczenia” tego plątania było za dużo, przez co fabuła wydawała się być nieskładna.

Finalnie, jestem zmęczona lekturą. Nie mogę powiedzieć, że nie interesowało mnie zakończenie, ale do ukończenia książki bardziej motywowała mnie możliwość „odhaczenia” jako przeczytanej pierwszej książki Remigiusza Mroza. Właśnie przez fakt, iż „Wieża milczenia” jest debiutem i przez znajomość innych pozycji tego autora, cieszę się, że mogłam zapoznać się z jego pisarskimi początkami, jednocześnie dostrzegając poprawę na lepsze w innych jego książkach.

Za możliwość przeczytania tej pozycji dziękuję portalowi lubimyczytac.pl