Tytuł: Druga strona miasta
Autor: Karolina Szewczykowska
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Lubię eksperymentować
i w ciemno sięgać po książki nieznanych mi autorów (ostatnio
zwłaszcza polskich) z gatunku kryminału. Może to trochę masochizm
psychiczny, ale lepiej czyta mi się powieści, których fabuła
dzieje się w Polsce. W przypadku tej książki - na warszawskich
ulicach. Z takich pobudek sięgnęłam po „Drugą stronę miasta”,
debiutancką powieść Karoliny Szewczykowskiej – prawniczki i
pasjonatki literatury. Czy pasja wystarczy, aby napisać dobrą
powieść kryminalną?
W dniu premiery aktorka
warszawskiego teatru – Luiza Orłowicz, zostaje odnaleziona martwa
w swoim domu. Pomimo częstych odwiedzin przez rodzinę i znajomych,
które miały miejsce tego dnia, nikt nic nie wie, nikt nie zauważył
niczego i nikogo niepokojącego. Czy ktoś był zazdrosny o sukcesy
Luizy? A może demony przeszłości ponownie dopadły rodzinę
Orłowiczów?
Uważam za ciekawy
zabieg poznawania historii zmarłej bohaterki, jej myśli oraz
odczuć, ponieważ poznajemy kobietę z pisanych przez nią notatek
(świadomie nie używam słowa „pamiętnik”, ponieważ Luiza
wypiera się uprawiania takiej formy). Kobieta opisuje w nich sesje
psychoterapeutyczne, na które uczęszczała przez rok, oraz
poruszane na nich problemy. Aktorka miała ciężkie życie, więc
każdy wpis również jest poruszający, ale także niecelowo
przybliżający czytelnika do rozwiązania zagadki jej śmierci.
Do lektury "Drugiej
strony miasta" podchodziłam dwukrotnie. Za pierwszym razem
ledwo po stu stronach musiałam ją przerwać, ponieważ czułam się
przytłoczona nadmiarem bohaterów i dosyć niewyraźnym zarysem ich
osobowości. Za drugim razem wiedziałam, że aby nie polec już na
początku, muszę zwracać więcej uwagi na podarowane mi przez
autorkę szczegóły, które pomogą mi odróżnić bohaterów.
Przyznaję, było lepiej, choć do ostatniej strony zdarzało mi się
zastanowić, kim jest wprowadzona postać.
Styl Karoliny
Szewczykowskiej jest prosty, pozwala na szybkie przeczytanie książki.
Widać, że jest to powieść debiutancka. Autorka miała dobry
pomysł zarówno na fabułę, jak i na finał głównego wątku,
jednak wydaje mi się, że „po drodze” chciała zagwarantować
czytelnikom za dużo atrakcji, za bardzo namieszać w głowach
wątkami pobocznymi. Odkrywanie kolejnych, niepokojących wydarzeń z
przeszłości obiecuje czytelnikowi więcej napięcia, które w moim
przypadku niestety skutkowało irytacją, ponieważ na przykład
wątek, który dotychczas pojawiał się co chwilę, został
„zapominany” na następne kilkadziesiąt stron, aby opisowi
finału poświęcić zaledwie jeden akapit.
Niestety problemem było
także zaznaczanie bohaterów biorących udział w danej scenie,
ponieważ nazwiska postaci w niej uczestniczącej pojawiały
przeważnie jedynie na początku wydarzenia. Imion nie można było
odnaleźć nawet w dialogach, tam widniały jedynie wskazówki
dotyczące płci. Często musiałam także „wyliczać”, która
kwestia należy do którego rozmówcy.
A odpowiadając na
pytanie, które postawiłam na początku recenzji: do napisania
dobrego kryminału pasja nie wystarczy. Powiem szczerze, że pomimo
niedociągnięć w „Drugiej stronie miasta” coś mnie kusi, aby
przeczytać kolejną powieść Karoliny Szewczykowskiej – o ile
taka powstanie. Myślę, że autorka miałaby na nią pomysł, a do
poprawy jej warsztatu podchodzę z nadzieją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz