piątek, 6 listopada 2020

Melodia mgieł dziennych - Marta Bijan

 Z okazji singla Kwiatu Jabłoni (przypominam, „Mogło być nic” już jest), książkowo też podtrzymam temat muzyczny.

Marta Bijan „Melodia mgieł dziennych”, Wydawnictwo Mova


„Melodia mgieł dziennych” nie łączy się z muzyką jedynie przez „dźwięczny” tytuł. To kolejny debiut Marty Bijan, choć nie jestem pewna, czy można nazwać go debiutem literackim. Pozostanę przy debiucie w powieści, bo autorka do polskiego słowa pisanego dorzuciła już swoją twórczość  poprzez wydanie tomiku poezji „Kwiat wielu nocy”. Literatura jednak nie jest jedynym działem kultury, do którego dołożyła swoją twórczość. Kobieta ma na swoim koncie wyreżyserowanie krótkometrażowego filmu „Luna” oraz płytę „Melancholia”. Marta Bijan może być też kojarzona z programem X Factora, w którym udał jej się dojść do finału. Jednak, jak widać, nie jest to jedynym osiągnięciem dziewczyny ;)

W „Melodii mgieł dziennych” przedstawiona jest relacja trzydziestodwuletniej Es oraz jej młodszej podopiecznej - Melodii. Dla kobiet świat show businessu jest codziennością, choć tylko jedna z nich korzysta ze wszystkich jego odsłon - poczynając na przywilejach jakie ma najpopularniejsza wokalistka w kraju, a kończąc na konsekwencjach tego samego, czyli codzienności osoby uzależnionej od narkotyków. I na tych dwóch zdaniach skończę pisać o fabule.

Moim zdaniem „Melodia mgieł dziennych” ma różne ścieżki, które można przyjąć za główny wątek. Może to być między innymi historia o lepszych i gorszych dniach popularnej piosenkarki, historia o dążeniu do realizacji marzeń, ale też powieść o życiu w czyimś cieniu. Dla mnie każda z tych dróg niesie za sobą niewypowiedziany wprost dramat Niezależnie od tego, który wątek będzie uznany za wiodący, wszystkie mają wspólny początek. Każdy z nich rozpoczyna się od zbiegu okoliczności, który doprowadził do poznania się Melodii i Es oraz ich dalszej relacji. Ten moment nie tylko związał je ze sobą na co dzień, ale też od siebie uzależnił.


Historia „Melodii mgieł dziennych” jest nieuporządkowana, jednak Marta Bijan zastosowała taki zabieg nieprzypadkowo. Autorka sama porównała pisanie historii Melodii i Es do pisania poezji. Świadomie nie poprowadziła czytelnika po życiu Melodii czy Es od punktu A do punku Z, ale złożyła ich losy z rozproszonych krótkich fragmentów. Czytelnik sam układa historię z rozrzuconych w czasie puzzli, mając możliwość wybrania wiodącej linii historii, której rozwoju wypatruje.
W jednym z wywiadów Marta Bijan powiedziała, że ta książka nie jest dla wszystkich. I rzeczywiście, sama nie oceniam siebie jako jej docelowej odbiorczyni, ale wiem, że są osoby, które przeczytały ją jednym tchem, których historia Melodii czy Es poruszyła bardziej. Powodów oczywiście może być wiele: przez „rozrzucone elementy”, o których już wspomniałam, przez czasem przeintelektualizowany język (mający swoje uzasadnienie w fabule), przez mocne momenty zaczerpnięte z rzeczywistości.

Autorka nazwała „Melodię mgieł dziennych” książką autoterapeutyczną. Marta Bijan dała Melodii swoje doświadczenia, takie jak udział w castingu do programu czy śmierć jednego z rodziców. Jedną z przesłanek autorki było wykreowanie bohaterki ku przestrodze sobie oraz innym. Włożyła Melodię w najgorsze sytuacje, jakie mogła sobie wyobrazić, aby nieco oswoić się z nimi, gdyby miały mieć miejsce w rzeczywistości. Istotny jest też wątek uzależnienia od narkotyków, który w środowisku artystycznym jest dość powszechny. Niestety, jak zaznacza Marta Bijan, są ludzie niewidzący nic złego w tym, że artyści biorą narkotyki, a nawet traktują ich profesje jako argument ku zażywaniu ich. Autorka pokazuje, czy takie myślenie jest zgubne i konsekwencje, do których może doprowadzić.

W fabułę wplecione są tytuły utworów muzyki klasycznej, pomagające stworzyć sobie atmosferę do książki. Ja zachęcam także do wysłuchania przed lekturą lub w jej trakcie ścieżek z „Melancholii”. Ze względu na długość książki sama nie zdążyłam zrobić tego w trakcie, ale nadrobiłam je po skończeniu jej. Myślę, że dobrze dobrane tło muzyczne - czy wykonane przez Martę Bijan, czy przez nią wplecione w fabułę, wzbogaci odbiór historii.

1 komentarz: