wtorek, 7 sierpnia 2018

#50 Żona mordercy - Rachel Caine


Gatunek: kryminał
Wydawnictwo: Filia










Gina wracając z dziećmi do domu dostrzega, że część jej domu została zburzona przez kierowcę, który uderzył samochodem w ścianę garażu. Po wjechaniu na posesje kobietę od razu otacza policja i niemal siłą wyciąga z auta. Okazuje się, że w garażu, który Gina traktowała jako warsztat swojego męża – Mela, znajdują się ciała martwych dziewcząt. Kobieta zostaje podejrzana o współudział w morderstwach, przez co ona i dzieci zmuszeni są do zmiany tożsamości i ciągłej ucieczki przed zagrożeniem ze strony społeczeństwa żądającego zemsty. Nikt nie wierzy, że Gina mogła nieświadomie poślubić mordercę oraz nie wiedzieć, co dzieje się za ścianą w jej domu.

Zacznę od dobrej strony tej powieści, a jest nią uczestniczenie w życiu rodziny zbrodniarza, bez jego osoby. Czytelnik poznaje Mela wyłącznie z opisów jego żony oraz na podstawie opisów zbrodni, których się dopuścił. Tak naprawdę, strony, na których pojawia się on sam, można policzyć na palcach obu rąk. Rzadko zdarzają się też książki opisujące doświadczenia rodziny po zbrodni, a w „Żonie mordercy” właśnie w nich czytelnik jest na bieżąco, poznając ich traumatyczne przeżycia jedynie z retrospekcji.

Czy jest to thriller psychologiczny? Być może, pod warunkiem, że nie będziemy skupiać się na portrecie psychologicznym głównej bohaterki. Niestety ja to zrobiłam, co bardzo utrudniło mi lekturę. Gina Royal, a raczej Gwen Proctor, bo tak po zmianie tożsamości nazywa się główna bohaterka, jest postacią niezwykle irytującą. Kojarzy mi się z greyową Anastasią, z tym, że ta nie rozpada się na miliony kawałków, ale równie często pisze o tym, jak to bardzo nie ufa ludziom, bądź nie może im ufać (w pewnym momencie czytelnikowi jest to przypominane co dwie strony). Nie jest to jedyna wada bohaterki, ale pozostałymi obciążyłam autorkę, o czym napiszę za chwilę.

Sama książka też ma wiele błędów. Postaci potrafią w tym samym dialogu zwracać się do siebie per pan/pani, nagle bez problemu przejść na „ty”, po czym mieć pretensje do siebie, że nie używają formy oficjalnej. W kilku miejscach odniosłam wrażenie, że autorka nie zna podstaw procesu rozwoju człowieka pod względem emocjonalnym (Gwen jest zaskoczona okresem buntu, który przechodzi jej nastoletnia córka) i poznawczym (kobietę dziwi fakt, że jej syn pamięta coś z czasu, gdy miał 4 lata). Mnie za to zaskoczył fakt, że dzieci w ostatnim tygodniu szkoły przed wakacjami mają zadawane pokaźne prace domowe, których odrobienie zajmuje kilka godzin, ale być może rzeczywiście tak wygląda edukacja w Tennessee.

Dobrze, żeby nie był aż tak negatywnie, skupię się jeszcze na poruszonym w książce problemie haterów internetowych, wobec których Gwen codziennie praktykuje „Patrol Psycholi”, czyli kontrolowanie, czy do internetu nie wyciekły informacje dotyczące miejsca przebywania rodziny. Owi „psychole” są osobami, które regularnie od dnia wyjścia na jaw morderstw dokonanych przez Mela, anonimowo na forach grożą kobiecie i jej dzieciom – słownie oraz poprzez brutalne fotomontaże.

„Żona mordercy” jest pierwszym tomem cyklu Stillhouse Lake. W Stanach Zjednoczony została wydana druga część, a trzecia zapowiedziana jest na 2019 rok, jednak moja znajomość historii Gwen zdecydowanie skończy się na „Żonie mordercy”.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi

1 komentarz:

  1. Szkoda, że się rozczarowałaś. Ja póki co nie planuję czytać tej książki.

    OdpowiedzUsuń