wtorek, 14 sierpnia 2018

#51 O dziewczynce, która połknęła chmurę tak wielką jak Wieża Eiffla - Romain Puertolas


Tytuł: O dziewczynce, która połknęłą chmurę tak wielką jak Wieża Eiffla
Autor: Romain Puertolas
Gatunek: literatura współczesna
Wydawnictwo: Sonia Draga







Po powieść „O dziewczynce, która połknęła chmurę tak wielką jak Wieża Eiffla” nie sięgnęłam ze względu na sympatię do jej autora - Romaina Puertolasa, bo nie znam poprzedniej jego książki. Nie wybrałam jej też ze względu na opinie innych czytelników, ponieważ gdy postanowiłam przeczytać tę pozycję, o książce nie było głośno (swoją drogą – nadal nie jest, a to niedobrze!). Sięgnęłam po nią ze względu na.. tytuł. Przyznaję bez bicia, że jestem „tytułową sroką” i wszystko co dziwne mnie intryguje. To on przykuł moją uwagę, ponieważ w porównaniu do gabarytów książki, jest do niej bardzo nieproporcjonalny. Dzisiaj, gdy już jestem po lekturze, uważam, że autor jest literackim iluzjonistą, ponieważ ukrył w tej niepozornej książeczce.. ach, o tym napiszę Wam później.

Providence Dupois po przejściu zabiegu chirurgicznego poznała (i pokochała) małą Zaherę – ciężko chorą dziewczynę, spędzającą z tego powodu swoje życie w szpitalu. Przypadłość nie jest jedynym problemem dziecka – nie ma ono też rodziców. Sytuacja Zahery porusza Providence na tyle, że postanawia adoptować Zaherę. O ile formalności nie są problemem, w dniu podróży po dziewczynkę na drodze Providence pojawia się chmura paraliżująca loty nad całą Europą. Zdeterminowana kobieta jednak nie poddaje się. Postanawia zrobić wszystko, aby dotrzeć do dziewczynki – nawet to, co niemożliwe. Uczy się latać jak ptak.

Romain Puertolas napisał bajkę dla dorosłych. Bajkę, ponieważ pozycja ta jest dla mnie połączeniem „Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął” J. Johnassona - ze względu na liczbę przypadków napędzających fabułę, oraz „Oskara i pani Róży” E. E. Schmitta, bo mimo lekkiej formy, choroba dziecka została potraktowana w poważny sposób. Jestem zaskoczona, że po "połączeniu" wspomnianych autorów piszących w różniących się od siebie stylach, powstała książka, która jest spójna, lekka w lekturze, a jednocześnie pozostaje w pamięci czytelnika.

A wracając do wątku pozostawionego przeze mnie na początku recenzji.. Historia Providence i Zahery nie jest głównym tematem powieści, ponieważ książka tak naprawdę przedstawia rozmowę narratora z fryzjerem, do którego się udał. Co przez opowiedzenie tej powieści chce osiągnąć mężczyzna? Przekonajcie się sami! 



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi

1 komentarz: