piątek, 9 grudnia 2016
#21 W labiryncie obłędu - Jolanta Kosowska
Tytuł: W labiryncie obłędu
Autor: Jolanta Kosowska
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo: Novae Res
Po powieść"W labiryncie obłędu" Jolanty Kosowskiej sięgnęłam zachęcona pozytywnymi opiniami o poprzednich książkach autorki. Akurat jestem na etapie zaczytywania się w kryminałach, a że w tej pozycji głównym bohaterem jest psychoterapeuta (a sama interesuję się psychologią i kończę studia na tym kierunku), stwierdziłam, że to może być dobre! Czy moje nadzieje spełniły się? Zachęcam, do zapoznania się z recenzją.
Jak już wspomniałam, Wojciech, czyli główny bohater, zajmuje się prowadzeniem psychoterapii. Pewnego razu po dniu pracy przy drzwiach swojego gabinetu zastaje zachowującego się niespokojnie mężczyznę. Okazuje się, że postawa gościa spowodowana jest troską o mającą problemy dziewczynę, która przy okazji jest byłą partnerkę Wojciecha. Człowiek stanowczo „prosi” Wojciecha o pomoc Karolinie, na co główny bohater bez wahania przystaje.
I w tym miejscu pierwszy raz włączyła mi się lampka ostrzegawcza (chociaż powinna zaświecić się już po przeczytaniu opisu z okładki książki, ale o tym za chwilę). Dlaczego? Ponieważ od pierwszego roku, ba - od pierwszych zajęć psychologii, studentom wpaja się, że nieetyczne jest leczenie zwłaszcza osób, co do których nie ma się obojętnego stosunku. Uważam, że była dziewczyna zalicza się do takich osób, zresztą sam bohater uświadamia to zarówno sobie jak i czytelnikowi na pierwszych stronach książki. Wracając do opisu z okładki - sytuacja leczenia Karoliny jest na niej przedstawiona, jednak wierzyłam, że to po prostu błąd w blurbie. Łudziłam się, iż autorka książek ocenianych dosyć wysoko, jeżeli nie jest pewna czegoś, o czym pisze, to sięga po opinie osób specjalizujących się w dziedzinach poruszanych w fabule. Wyjątkowo zwracam na to uwagę, ponieważ Wojciech został wykreowany na "wziętego psychoterapeutę", jednak jego stosunek do etyki zawodu psychologa pozostawia dużo do życzenia.
Odchodząc już od nierealności głównego bohatera, nie potrafiłam w żaden sposób zaangażować się w fabułę nie tylko przez niego. W lekturze przeszkadzało mi dosłownie wszystko - poczynając od nadmiaru zdań pojedynczych, idąc przez „przecinkowy" sposób opisywania postaci (który swoją drogą czynił z Wojciecha kompletnego idiotę, ponieważ bohaterowie zostali przedstawiani czytelnikowi przy okazji przypominania głównemu bohaterowi, w jaki sposób pojawili się w jego życiu), a kończąc na absurdalnych sytuacjach, które z trudem pchały fabułę do przodu. Gubiłam się w czasie akcji, ponieważ wspomnienia Wojciecha nagle pojawiały się w opisie teraźniejszości i trwały tak długo, że gdy wracałam do czasu obecnego (a raczej, gdy zorientowałam się, że fabuła już do niego wróciła), to nie pamiętałam, gdzie tak właściwie zatrzymałam się w historii. Niestety, między innymi wymienione elementy sprawiły, że podczas czytania całkowicie straciłam zainteresowanie głównym wątkiem, a nawet nie chciałam poznać rozwiązania zagadki, bo byłam po prostu zmęczona wszystkim, co było związane ze sposobem przestawienia fabuły.
Dobrnęłam do końca lektury, ale podejrzewam że moją główną pobudką ku temu było doszukiwanie się kolejnych niezgodności. Mam nadzieję, że inne pozycje Jolanty Kosowskiej są bardziej dopracowane i słusznie zasłużyły na wysokie oceny. Moim zdaniem ta jest pomyłką i z tego też powodu zdecydowanie odradzam czytanie „W labiryncie obłędu", a czytelników zainteresowanych poczynaniami literackimi autorki, na ślepo odsyłam do innych jej książek.
niedziela, 27 listopada 2016
#20 Anders Morderca i przyjaciele oraz kilkoro wiernych nieprzyjaciół - Jonas Jonasson
Tytuł: Anders Morderca i przyjaciele oraz kilkoro wiernych nieprzyjaciół
Autor: Jonas Jonasson
Gatunek: literatura współczesna
Wydawnictwo: W.A.B.
Anders Morderca – osoba o takim pseudonimie raczej nie jest zagadką. Mężczyzna rzeczywiście ma na swoim koncie kilka zabójstw – głównie na zlecenie, ale też jest winny kilku połamanych kończyn czy innych uszkodzeń ciała. W kryminalnym świecie nie ma bandziora, który by o nim nie usłyszał. Andersowi z taką sławą nie żyje się źle i pewnie nic by się nie zmieniło, gdyby nie spotkał na swojej drodze pastor Joanny (swoją drogą – niewierzącej) oraz nieco pesymistycznego recepcjonisty Pera. Jaki wpływ mogli mieć ci dwoje na dalsze losy Andersa?
Kto zna książki
szwedzkiego pisarza Jonasa Jonassona, ten nie będzie zaskoczony
formą, w jaki została napisana ta pozycja. Tym razem autor również
poznaje nas z bohaterami niestandardowymi, ale nie niemożliwymi do
spotkania w realnym świecie, a stawia ich w równie zbyt
przypadkowych sytuacjach. W obu przypadkach – choć postaci i
wydarzenia są mocno naciągane, mogłyby mieć miejsce w
rzeczywistości. I gdyby miały, na pewno byłoby o nich głośno we
wszystkich mediach!
Zwolennicy dialogów w
książkach, znajdą ich w „Andersie Mordercy...” tyle co na
lekarstwo. Jonas Jonasson chyba nie przepada za pisaniem ich,
ponieważ żadna z jego powieści nie jest w nie obfita, a gdy już
się trafią, to maksymalnie zajmują trzy linijki. Pomimo braku tej
formy, która „przyspiesza” czytelnikowi czytanie, autor potrafi
napędzić fabułę w taki sposób, że odbiorca przemyka przez nią
tak samo szybko, a dodatkowo będzie miał wrażenie, jakby znajdował
się w samym centrum wydarzeń, ramię w ramię z postaciami.
Czytelnik w czasie
lektury niejednokrotnie puknie się w czoło, czytając o perypetiach
bohaterów, ale jednocześnie z uśmiechem przyjmie nieprzeciętną
treść. „Anders Morderca i przyjaciele oraz kilkoro wiernych
nieprzyjaciół” na pewno jest pozycją, przy której czas szybko
minie. Nie jest to książka zapadająca w pamięć na długo, ale
potraktuję to jako jej atut – będzie można do niej wracać, aby
odpocząć od biegu realnego świata i zaangażować się w ten
szwedzki, i chociaż kryminalny, to o wiele bardziej sympatyczny.
Za możliwość przeczytania tej pozycji dziękuję portalowi lubimyczytac.pl
środa, 16 listopada 2016
#19 Świt, który nie nadejdzie - Remigiusz Mróz
Tytuł: Świt, który nie nadejdzie
Autor: Remigiusz Mróz
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ernest Wilmański jest byłym pięściarzem z mroczną przeszłością, który decyduje się rozpocząć nowe, lepsze życie. W tym celu przyjeżdża pociągiem do Warszawy, nie zabierając ze swojego starego życia dosłownie niczego, poza pieniędzmi "na dobry start". Pierwsza okazja na wypełnienie dobrego uczynku nadarza mu się dosyć szybko, ponieważ niedaleko dworca pewien mężczyzna chce wyrównać porachunki z młodą dziewczyną, która podkrada mu węgiel. Na szczęście odmieniony Wilmański znajduje się o właściwym czasie, we właściwym miejscu i pomaga niewieście. Okazuje się jednak, że podjęte działanie nie pomoże Ernestowi w rozpoczęciu takiego życia, jakie zaplanował.
Nie byłam pewna, czy chcę sięgać po "Świt, który nie nadejdzie". Gdy przeczytałam opis z okładki, zaklasyfikowałam tę pozycję do literatury męskiej, ponieważ nie widziałam w niej nic dla siebie. Myślałam, że ganki, strzelaniny i inne cuda "z międzywojennej, przestępczej Warszawy" jak to zostało napisane na okładce, to totalnie nie mój klimat.
Ale książkę jednak kupiłam. Być może przekonała mnie do możliwość posiadania jej przed premierą (w tym miejscu chwalę stoisko Czwartej Strony na Krakowskich Targach Książki!). Nie powiem, że wciągnęłam się w fabułę od razu, jednak coś mnie w niej zaintrygowało. Zapewne klimat, którego jeszcze nie doświadczyłam w żadnej książce, ale o tym napiszę nieco później. Na pewno zaczęło się od pierwszego spotkania głównego bohatera ze wspomnianą już przeze mnie młodą złodziejką węgla - Anastazją. To ona była bodźcem, który zachęcił mnie do wdrożenia się w historię. I całe szczęście, bo z każdą stroną lubiłam teraz coraz bardziej nie tylko dziewczynę, ale też Ernesta, któremu los (a raczej Remigiusz Mróz..) zapewnił niespokojne życie.
Wracając do wspomnianego już oryginalnego klimatu powieści. Mogę spokojnie powiedzieć, że w czasie lektury przenosiłam się do innego świata, bo czytając "Świt, który nie nadejdzie" miałam wrażenie, że dosłownie czuję unoszący się gęsty dym papierosów i odór alkoholu, a "chodząc" ulicami Warszawy, mijałam kobiety lekkich obyczajów (ale spokojnie, nie jest to książka przepełniona nałogami, bo rękę na pulsie trzyma pewien specjalny oddział Policji Państwowej). Mówiąc krótko: czułam mrok, spiski, intrygi. I to mnie wciągnęło, bo nareszcie dostałam coś innego niż ładnie napisana powieść. Dostałam świat, który rządzi się prawami często ustalonymi siłą, a interesy niosą za sobą niemałe ryzyko.
Na koniec zostawiłam moją osobistą wisienkę. Jak wiem, że po Remigiuszu Mrozie można spodziewać się wielu rzeczy, jestem przygotowana na to, że mnie zaskoczy. Powoli nawet wyczuwam już momenty, w których będą zwroty akcji. Jest jednak pewna różnica między innymi książkami autora a tą pozycją. I nie jest to jakieś niespodziewane wydarzenie.. Jest to zaskoczenie wynikające z tego, że w "Świcie, który nie nadejdzie" Remigiusz Mróz zdecydował się przewrócić fabułę do góry nogami i za to odczuwam do niego ogromny szacunek.
środa, 9 listopada 2016
100 książek, które muszę przeczytać [część II]
Hej, hej!
Jakiś czas temu (mniej więcej jakieś 1,5 miesiąca) dodałam pierwszy wpis dwuczęściowej "serii" 100 książek, które chcę przeczytać (kliknij TUTAJ, żeby do niego przejść :) ). Nie ukrywam, że jest mi trochę głupio, że drugą połowę dodaję dopiero teraz, ale cóż.. trochę zapomniałam, trochę nie miałam motywacji. Ale już nie narzekam, tylko nadrabiam zaległości!
Tym razem książki nie są podzielone na kategorie, bo trochę nie potrafiłam ich uporządkować. Jednakże, coś tam udało mi się ponazywać. Zacznijmy od zbioru o nazwie..
93. Małgorzata Halber - Najgorszy człowiek na świecie
94. Joshua Ferris - Wstać znowu o ludzkiej porze
95. Colleen Hoover - Maybe someday
96. George R. R. Martin - Gra o tron
97. Jordan Belfort - Wilk z Wall Street
98. Yann Martel - Życie Pi
99. Gabrielle Zevin - Między książkami
100. Jarosław Grzędowicz - Pan Lodowego Ogrodu
Jakiś czas temu (mniej więcej jakieś 1,5 miesiąca) dodałam pierwszy wpis dwuczęściowej "serii" 100 książek, które chcę przeczytać (kliknij TUTAJ, żeby do niego przejść :) ). Nie ukrywam, że jest mi trochę głupio, że drugą połowę dodaję dopiero teraz, ale cóż.. trochę zapomniałam, trochę nie miałam motywacji. Ale już nie narzekam, tylko nadrabiam zaległości!
Tym razem książki nie są podzielone na kategorie, bo trochę nie potrafiłam ich uporządkować. Jednakże, coś tam udało mi się ponazywać. Zacznijmy od zbioru o nazwie..
KRYMINAŁY
49. Harlan Coben - Nie mów nikomu
50. Harlan Coben - Bez pożegnania
51. Dean Koontz - Twoje serce należy do mnie
52. - Jo Nesbo - Człowiek nietoperz
53. Adam Szewczyk - Nie martw się, to tylko życie
54. Katarzyna Bonda - Sprawa Niny Frank
55. Remigiusz Mróz - Parabellum. Prędkość ucieczki,
56. Remigiusz Mróz - Zaginięcie
57. Remigiusz Mróz - Rewizja
58. Michael Dobbs - Szpieg w jałcie
59. Michael Dobbs - Na krawędzi szaleństwa
60. Nick Cave - Śmierć Bunny'ego Munro
61. Claire Kendal - Wiem o tobie wszystko
TYTUŁY, KTÓRYCH NIE ZNAM, A POWINNAM
62. Christopher Paolini - Eragon
63. Wiesław Myśliwski - Traktat o łuskaniu fasoli
64. Anthony Burgess - Mechaniczna pomarańcza
65. Joseph Heller - Paragraf 22
70. John Ronald Reuel Tolkien - Władca Pierścieni - Drużyna Pierścienia
71. John Ronald Reuel Tolkien - Silmarillion
72. Markus Zusak - Złodziejka książek
73. Umberto Eco - Imię róży
89. Eric-Emanual Schmitt - Kobieta w lustrze
90. Sarah J. Maas - Szklany tron
91. Jonas Jonasson - Analfabetka, która potrafiła liczyć
92. Marice Druon - Król z żelaza
TYTUŁY, KTÓRYCH NIE ZNAM, A POWINNAM
62. Christopher Paolini - Eragon
63. Wiesław Myśliwski - Traktat o łuskaniu fasoli
64. Anthony Burgess - Mechaniczna pomarańcza
65. Joseph Heller - Paragraf 22
66. Denis Diderot - Kubuś Fatalista i jego pan
67. Milan Kundera - Nieśmiertelność
68. Milan Kundera - Tożsamość
69. Milan Kundera - Żart
71. John Ronald Reuel Tolkien - Silmarillion
72. Markus Zusak - Złodziejka książek
73. Umberto Eco - Imię róży
74. Gustave Flaubert - Pani Bovary
75. Jane Austen - Duma i uprzedzenie
76. Charles Bukowski - Kobiety
77. Haruki Murakami - Sputnik Sweetheart
78. Emily Bronte - Wichrowe Wzgórza
79. Thomas Harris - Milczenie owiec
80. Lucy Maud Montgomery - Ania z Zielonego Wzgórza
81. Joseph Gaarder - Dziewczyna z pomarańczami
82. Michaił Bułhakow - Mistrz i Małgorzata
83. William Golding - Władca much
84. Francis Scott Fitzgerald - Wielki Gatsby
MISZMASZ
85. Anthony Doerr - Światło, którego nie widać
86. Joanna Bator - Ciemno, prawie noc
87. Jakub Ćwiek - Kłamca
88. Erika Robuck - Służąca Hemingwaya
89. Eric-Emanual Schmitt - Kobieta w lustrze
90. Sarah J. Maas - Szklany tron
91. Jonas Jonasson - Analfabetka, która potrafiła liczyć
92. Marice Druon - Król z żelaza
93. Małgorzata Halber - Najgorszy człowiek na świecie
94. Joshua Ferris - Wstać znowu o ludzkiej porze
95. Colleen Hoover - Maybe someday
96. George R. R. Martin - Gra o tron
97. Jordan Belfort - Wilk z Wall Street
98. Yann Martel - Życie Pi
99. Gabrielle Zevin - Między książkami
100. Jarosław Grzędowicz - Pan Lodowego Ogrodu
Uff! Listę stworzyłam 18 czerwca. W czerwcu przyszłego roku chciałabym ją zweryfikować. Trzymajcie kciuki, żebym przeczytała chociaż dziesięć pozycji! :)
Czy Wy też macie listy książek, które chcecie przeczytać? :)
poniedziałek, 31 października 2016
20. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie
Od jakiegoś czasu książkowa część Internetu huczała o 20. Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie. Trwały one od czwartku - 27 października do niedzieli - 30 października. Miałam okazję uczestniczyć w nich tylko w sobotę, czyli w dzień, który był przepełniony spotkaniami autorskimi, za czym idzie też dosłowne przepełnienie hali ludźmi. Ale jako że nie były to moje pierwsze Targi Książki i nie pierwszy raz trafiłam na dzień pełen atrakcji, więc można powiedzieć, że mam pewne porównanie. Jeżeli zastanawiasz się, gdzie wybrać się na taką imprezę - czy do Krakowa, czy do Warszawy (bo tylko te dwa wydarzenia mogę porównywać) i czy w ogóle warto, zapraszam do dalszej części wpisu.
Generalnie odkąd pojawiłam się pod Halą Expo, w której odbywały się Targi, już miałam na co narzekać. Kolejka była niemiłosiernie długa, ciągnęła się przez parking, wzdłuż pasu ruchu. Oczywiście były osoby pilnujące bezpieczeństwa uczestników, a kolejka, ku mojemu zaskoczeniu, skracała się nawet sprawnie. Warto wspomnieć, że osoby, które zakupiły ekobilet, nie musiały w niej stać. Tak samo wyglądała sprawa z blogerami - dla obu wspomnianych grup kolejka było stworzone inne wejście, do którego kolejka była zdecydowanie krótsza.
W Warszawie kolejki również straszą, jednak tylko te do kas. Osoby, które zakupiły bilety wcześniej, mogą od razu kierować się do wejścia na Stadion Narodowy. Na Warszawskich Targach byłam dwukrotnie i szczerze mówiąc, nie zapadło mi w pamięci długie oczekiwanie na wstęp, więc prawdopodobnie uczestnicy byli sprawnie wpuszczani na teren imprezy, bądź po prostu wchodziłam w czasie, gdy nie było zbyt wielu osób.
Problem następny - szatnie. Przed samymi Targami naoglądałam się relacji z poprzednich edycji, na których widziałam, że uczestnicy chodzą bez kurtek. Na miejscu pozostawienie gdzieś odzienia okazało się jednak problemem, ponieważ w dwóch boksach przeznaczonych na szatnie dosyć szybko zabrakło miejsca. Wytrwałe osoby stały w kolejce czekając na to, aż ktoś odbierze swoje rzeczy tym samym zwalniając wieszak, jednak nikt nie mógł mieć pewności, że ten moment nadejdzie szybko. Ja po 10 minutach odpuściłam, chodziłam z kurtką.
Zważywszy na to, że Warszawskie Targi odbywają się w maju - problem braku miejsca w szatni nie istnieje, ponieważ praktycznie nie ma w nich czego zostawiać.
W o wiele bardziej komfortowej sytuacji pod względem pozostawiania gdzieś czegokolwiek były osoby, które przyjechały pod Halę Expo samochodem, jednak.. musiały liczyć się ze staniem w korku na parking. Jednak to samo dzieję się pod Narodowym - taki jest urok każdych imprez masowych.
Jeżeli chodzi o miejsce organizacji Targów, również punkt zdobywa Warszawa. Hala Expo jest budynkiem dużym, jednak zamkniętym. Po spędzeniu w nim kilku godzin, odczuwałam trochę zmęczenie byciem w ciągłym tłoku, a towarzysząca duchota również nie podnosiła poczucia komfortu. Odetchnąć można było na korytarzu, siadając pod ścianą - jeżeli znalazło się miejsce wśród innych odpoczywających osób.
W Warszawie jest możliwość wyjścia na trybuny, które znajdują się na powietrzu. Co więcej, krzesełek jest tyle, że miejsce przycupnięcia można swobodnie wybierać.
Skoro już jesteśmy przy temacie miejsca, a raczej wolnej przestrzeni.. Wydaje mi się, że "ścieżki", którymi uczestnicy musieli się przemieszczać były zdecydowanie za wąskie. Momentami przejście alejką o ruchu dwukierunkowym było straszne, a gdy jeszcze stała w niej kolejka do jakiegoś autora, to przemieszczenie się było po prostu niemożliwe.
W Warszawie też bywają problemy z przejściem, jednak podkreślam, że jedynie bywają. A na pewno możliwe jest przedostanie się przez tłum oczekujący na spotkanie z pisarzem. Może to kwestia tego, że miejsce imprezy umożliwia uczestnikom inteligentne ustawienie się w kolejce wzdłuż alejki, a nie oczekiwanie na podpis dosłownie na ich skrzyżowaniach.
Jednak żeby nie było, że Targi Książki w Krakowie miały same minusy. Odnoszę wrażenie, że nie dało się nie kupić książki w promocyjnej cenie. Za żadną z kupionych przeze mnie pozycji nie zapłaciłam cen okładkowej. Inaczej miała się sprawa w Warszawie, ale wynikało to z mojego gapiostwa i kupienia konkretnego tytułu "mimo wszystko". W każdym razie, w Krakowie by mi się to nie udało, bo na pewno dałabym mniej. Nie mogłabym nie wspomnieć o możliwość zakupu książek przedpremierowo! I to również w cenach promocyjnych :)
W Krakowie wydawnictwa były też o wiele bardziej hojne niż w Warszawie. Z Krakowa wróciłam o wiele bardziej obłowiona w zakładki, widziałam też dużo więcej osób chodzących z torbami promującymi konkretnych wydawców. Albo - ponownie, w Warszawie nie potrafiłam takich gadżetów szukać.
A sama atmosfera? Cudna, przyjazna. Do Krakowa pojechałam sama, a i tak stojąc w kolejkach miałam z kim rozmawiać, spędzić miło czas oczekiwania (w tym miejscu serdecznie pozdrawiam Klaudię z bloga Porozmawiajmy o książkach :) ). Jeżeli boisz się jechać na jakiekolwiek Targi Książki, bo nie masz z kim, to naprawdę nie ma powodu do obaw!
Oczywiście wszystkie wspomniane niedogodności wynagrodziły mi spotkania z autorami, więc ostatecznie z 20. Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie wyszłam zadowolona. Jednak czy naprawdę chodzi o osiąganie zadowolenia dopiero po zasmakowaniu wisienek na torcie?
W Warszawie kolejki również straszą, jednak tylko te do kas. Osoby, które zakupiły bilety wcześniej, mogą od razu kierować się do wejścia na Stadion Narodowy. Na Warszawskich Targach byłam dwukrotnie i szczerze mówiąc, nie zapadło mi w pamięci długie oczekiwanie na wstęp, więc prawdopodobnie uczestnicy byli sprawnie wpuszczani na teren imprezy, bądź po prostu wchodziłam w czasie, gdy nie było zbyt wielu osób.
Problem następny - szatnie. Przed samymi Targami naoglądałam się relacji z poprzednich edycji, na których widziałam, że uczestnicy chodzą bez kurtek. Na miejscu pozostawienie gdzieś odzienia okazało się jednak problemem, ponieważ w dwóch boksach przeznaczonych na szatnie dosyć szybko zabrakło miejsca. Wytrwałe osoby stały w kolejce czekając na to, aż ktoś odbierze swoje rzeczy tym samym zwalniając wieszak, jednak nikt nie mógł mieć pewności, że ten moment nadejdzie szybko. Ja po 10 minutach odpuściłam, chodziłam z kurtką.
Zważywszy na to, że Warszawskie Targi odbywają się w maju - problem braku miejsca w szatni nie istnieje, ponieważ praktycznie nie ma w nich czego zostawiać.
W o wiele bardziej komfortowej sytuacji pod względem pozostawiania gdzieś czegokolwiek były osoby, które przyjechały pod Halę Expo samochodem, jednak.. musiały liczyć się ze staniem w korku na parking. Jednak to samo dzieję się pod Narodowym - taki jest urok każdych imprez masowych.
Jeżeli chodzi o miejsce organizacji Targów, również punkt zdobywa Warszawa. Hala Expo jest budynkiem dużym, jednak zamkniętym. Po spędzeniu w nim kilku godzin, odczuwałam trochę zmęczenie byciem w ciągłym tłoku, a towarzysząca duchota również nie podnosiła poczucia komfortu. Odetchnąć można było na korytarzu, siadając pod ścianą - jeżeli znalazło się miejsce wśród innych odpoczywających osób.
W Warszawie jest możliwość wyjścia na trybuny, które znajdują się na powietrzu. Co więcej, krzesełek jest tyle, że miejsce przycupnięcia można swobodnie wybierać.
Skoro już jesteśmy przy temacie miejsca, a raczej wolnej przestrzeni.. Wydaje mi się, że "ścieżki", którymi uczestnicy musieli się przemieszczać były zdecydowanie za wąskie. Momentami przejście alejką o ruchu dwukierunkowym było straszne, a gdy jeszcze stała w niej kolejka do jakiegoś autora, to przemieszczenie się było po prostu niemożliwe.
W Warszawie też bywają problemy z przejściem, jednak podkreślam, że jedynie bywają. A na pewno możliwe jest przedostanie się przez tłum oczekujący na spotkanie z pisarzem. Może to kwestia tego, że miejsce imprezy umożliwia uczestnikom inteligentne ustawienie się w kolejce wzdłuż alejki, a nie oczekiwanie na podpis dosłownie na ich skrzyżowaniach.
Jednak żeby nie było, że Targi Książki w Krakowie miały same minusy. Odnoszę wrażenie, że nie dało się nie kupić książki w promocyjnej cenie. Za żadną z kupionych przeze mnie pozycji nie zapłaciłam cen okładkowej. Inaczej miała się sprawa w Warszawie, ale wynikało to z mojego gapiostwa i kupienia konkretnego tytułu "mimo wszystko". W każdym razie, w Krakowie by mi się to nie udało, bo na pewno dałabym mniej. Nie mogłabym nie wspomnieć o możliwość zakupu książek przedpremierowo! I to również w cenach promocyjnych :)
W Krakowie wydawnictwa były też o wiele bardziej hojne niż w Warszawie. Z Krakowa wróciłam o wiele bardziej obłowiona w zakładki, widziałam też dużo więcej osób chodzących z torbami promującymi konkretnych wydawców. Albo - ponownie, w Warszawie nie potrafiłam takich gadżetów szukać.
A sama atmosfera? Cudna, przyjazna. Do Krakowa pojechałam sama, a i tak stojąc w kolejkach miałam z kim rozmawiać, spędzić miło czas oczekiwania (w tym miejscu serdecznie pozdrawiam Klaudię z bloga Porozmawiajmy o książkach :) ). Jeżeli boisz się jechać na jakiekolwiek Targi Książki, bo nie masz z kim, to naprawdę nie ma powodu do obaw!
Oczywiście wszystkie wspomniane niedogodności wynagrodziły mi spotkania z autorami, więc ostatecznie z 20. Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie wyszłam zadowolona. Jednak czy naprawdę chodzi o osiąganie zadowolenia dopiero po zasmakowaniu wisienek na torcie?
środa, 19 października 2016
#18 Behawiorysta - Remigiusz Mróz
Tytuł: Behawiorysta
Autor: Remigiusz Mróz
Gatunek: Thriller/sensacja/kryminał
Wydawnictwo: Filia
Zdecydowanie nie planowałam pisać posta na temat książki, której nie przeczytałam. Ale zaznajomiłam się z jej trzydziestoma stronami (możecie je przeczytać klikając TU, po udzieleniu odpowiedzi na jedno pytanie). I po tych trzydziestu stronach w moich emocjach zapanował chaos. Nie wiem, na ile uda mi się go ogarnąć przy pisaniu, bo działo się we mnie więcej, niż po przeczytaniu jakiejkolwiek książki w ostatnim czasie. Skoro działa tak na mnie krótki fragment, to coś musi być na rzeczy.
W jednym z opolskich przedszkoli razem z dziećmi oraz kilkoma wychowawczyniami, zamyka się mężczyzna. Dosyć istotnym faktem jest to, że jest on zamaskowany i ma broń. Wniosek? Nie zdarzy się nic dobrego. Cała sytuacja jest transmitowana na żywo w Internecie, konkretnie na stronie www.koncertkrwi.pl (swoją drogą, weszliście już na stronę z darmowym fragmentem? Spójrzcie na jej adres.). Do pomocy przy sprawie został wezwany Gerard Edling - były prokurator, a przy okazji behawiorysta, który w swojej karierze ma same rozwiązane sprawy. Czy tym razem również odniesie sukces?
Po przeczytaniu tych nieszczęsnych trzydziestu stron "Behawiorysty' nie byłam pewna, czy chcę zapoznać się z tą pozycją w całości, bo owszem, było we mnie wiele emocji, ale negatywnych - głównie przerażenie. Remigiusz Mróz zszedł do najgorszych zakamarków duszy człowieka i to nie tylko bohatera literackiego, ale także czytelnika, "motywując go" do wybrania rozwiązania. Warto wspomnieć, że każde wyjście było beznadziejne..Wierzę, że ze strony autora jest to apel do nie pozostawania biernym na zło, do tego, aby nie dać się znieczulicy. Mam nadzieję, że nie jest to jedynie przelana na kartkę fala wyobraźni, pod którą nic się nie kryje.
Zakończenie przeczytanego przeze mnie fragmentu (a to był dopiero trzeci rozdział książki!) nie było szokujące, niczym ostatnie zdanie "Ekspozycji" czy zwroty akcji w cyklu o Chyłce i Zordonie. W pewnym sensie sama zadecydowałam o finale, a na pewno przez możliwość wyboru jednej z alternatyw przedstawionych w fabule, podejrzewałam, że na któreś zakończenie muszę być przygotowana. Jednak właśnie przez to, że zostałam pozbawiona elementu zaskoczenia, ostatnie wydarzenia były dla mnie niedopuszczalne! A jest to tym bardziej przerażające, bo podświadomie czytelnik jest wywołany do podjęcia decyzji - złej lub złej.
Po tym fragmencie mam dwie hipotezy dotyczące najnowszej książki Remigiusza Mroza:
1. "Behawiorysta" na pewno pozostawi po sobie ślad w psychice czytelnika.
2. Remigiusz Mróz tą powieścią stanie na równi ze Stephenem Kingiem.
Wiadomo, hipotezy trzeba weryfikować, więc na pewno sięgnę po pełne wydanie tej pozycji. A premiera już niedługo - 26 października!
Po dziesięciu minutach lektury czułam się nieswojo, jednak Remigiusz Mróz sprawił, że nie byłam bierna - też wybrałam. Czy o to chodziło?
wtorek, 11 października 2016
#17 Autostopem przez Galaktykę - Douglas Adams
Tytuł: Autostopem przez Galaktykę
Autor: Douglas Adams
Cykl: Autostopem przez Galaktykę
Gatunek: Fantastyka, science fiction
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Pewnego czwartku Adam zastaje przed
swoim domem ludzi chcących zburzyć jego dom, ponieważ w miejscu, w
którym stoi owa posiadłość, ma powstać obwodnica. Na ratunek
(ale czy na pewno?) przyjacielowi pojawia się Ford. Rozżalony
człowiek pozwala zabrać mu się na piwo. Okazuje się jednak, że
kompan nie przynosi Adamowi dobrych wieści. Człowiek dowiaduje się
bowiem, że nie tylko jego posiadłość zostanie zniszczona z powodu
planowanej budowy obwodnicy, ale ma także zostać zburzona Ziemia (i
to dosłownie za kilka minut!), aby na jej miejscu mogła powstać
międzygalaktyczna autostrada. Jednak to nie wszystko, bo chociaż
planeta zniknie z Galaktyki, to Adam dopiero rozpocznie przygodę
życia!
Ciężko było mi wyrobić sobie
jednoznaczną opinię o tej książce, zarówno w trakcie lektury,
jak i po zakończeniu jej. Drażniła mnie „płaskość”
bohaterów - nie wiemy o nich za dużo, w zdecydowanej większości
przypadków jesteśmy z nimi tylko „tu i teraz” i to jedynie w
roli obserwatorów. Nie znamy ich myśli, emocji, ale może to i
dobrze, bo czy zdołalibyśmy zrozumieć istotę z innej planety?
Pewnie nie. Na szczęście bohaterowie poczucie humoru mają typowo
„ziemskie”, ponieważ niejednokrotnie szeroko uśmiechnęłam się
czytając ich dialogi. Ponadto w czasie lektury „Autostopem przez
Galaktykę” całkowicie pozwalałam zaskoczyć się autorowi. Jest
to książka, przy której na nic zdaje się logiczne myślenie, ale
jednocześnie fabuła pozostaje sensowną abstrakcją, dającą się
wytłumaczyć jedynie w międzygalaktyczny sposób. Na szczęście
czytelnik poznaje tę metodę, a wszystko za sprawą przewodnika o
tym samym tytule, którego fragmenty zostały zawarte w książce.
Autor pozostawił w nim wskazówki umożliwiające zrozumienie tego,
co właśnie się wydarzyło bądź wydarzy w fabule tuż za chwilę.
Mam wrażenie, że im głębiej brnęłam
w lekturę, tym samym zostawiając za sobą coraz dalej wątek
zniszczenia Ziemi, tym bardziej nie byłam w stanie przewidzieć, co
czai się na czytelnika w kolejnym rozdziale, a nawet na następnej
stronie. Zważywszy na to, że „Autostopem przez Galaktykę” jest
dopiero pierwszą z sześciu części serii o Adamie, Fordzie i
innych istotach pozaziemskich, boję się, co mogę zastać w
następnych tomach. Mimo to, chętnie po nie sięgnę, aby pozwolić
zabrać się na przygodę, na której żaden z etapów nie będę
przygotowana.
Książka
ta, a raczej konkretne wydanie bo to wznowione przez wydawnictwo Zysk i
S-ka, ma konkretny plus. Są nim cudne ilustracje Janusza Kapusty! Nie
dość, że są one proste (co w przeciwieństwie do prostoty bohaterów jest
pozytywem), to w bezbłędny sposób nawiązują do następujących po nich
rozdziałów, nawet cząstką abstrakcji!
Warto wspomnieć, że „Autostopem
przez Galaktykę” Douglasa Adamsa znajduje się na liście stu
tytułów BBC, czyli jest pozycją, którą warto poznać, jednak
zdecydowanie nie spodoba się ona każdemu. Na pewno trzeba podejść
do niej z dystansem i na nic się nie nastawiać, a po prostu dać
ponieść się lekturze. Jestem pewna, że przypadnie ona do gustu
fanom twórczości Terry'ego Pratchetta, a zwłaszcza tym, którzy
chętnie wybiorą się w podróż w towarzystwie innych form życia.
Mimo wszystko uważam, że warto sprawdzić, jak Ty będziesz się
czuł w takim niestandardowym towarzystwie.
Za możliwość przeczytania tej pozycji dziękuję portalowi lubimyczytac.pl
wtorek, 4 października 2016
#16 Urodzony by się nie bać - Magdalena Nierebińska, Dariusz Maleo Malejonek
Tytuł: Urodzony by się nie bać
Autor: Magdalena Nierebińska, Dariusz Maleo Malejonek
Gatunek: Biografia
Wydawnictwo: Znak
Dariusz Maleo Malejonek, czyli
człowiek, który nie może usiedzieć w miejscu. Muzyk –
założyciel zespołu Maleo Reggae Rockers, ale jest też znany z
grania z Arką Noego czy Izraelem. Formą muzyczną dba też o pamięć
o historii Polski, a robi to realizując projekty dotyczące
Żołnierzy Wyklętych. Poza graniem, Dariusz Malejonek podróżuje,
nie boi się korzystać z życia i realizować swoich planów.
„Urodzony, by się nie bać” nie
jest typową biografią, a sam Maleo mówi o niej „luźno opisana
historia mojego życia”. Zdecydowanie się z tym zgadzam,
ponieważ w książce owszem, są opisane jego doświadczenia –
poczynając od poznania rodziny muzyka, przez lata szkolne, stosunek
do systemu komunistycznego, w którym żył, znajomych, a kończąc
na jego obecnej działalności. W tym wszystkim odniosłam wrażenie,
że Dariusz Malejonek obsadził się w roli drugoplanowej. Opisuje,
często ciężkie, sytuacje z przeszłości dzieli się z
czytelnikiem wyniesionym z nich doświadczeniem. W dużej mierze
skupia się na drugim człowieku, często poznanym w dosyć
niestandardowych okolicznościach. Maleo opowiada o swoich znajomych
z lat nastoletnich, z którymi zagłębiał się w narkotyki.
Wspominani są też ludzie poznani przypadkowo – czy to na
koncercie, czy w czasie jednej z licznych podróży muzyka, a którzy
wnieśli do jego życia coś wartościowego.
Maleo w jednym z wywiadów dotyczących
książki powiedział, że chciał przez nią pokazać, iż „obecnie
problemem jest nie tyle likwidacja lęku, lecz pokonanie go”. W
czasie lektury wyraźnie widać, że nie są to tylko puste słowa,
ponieważ mężczyzna żyje z chwili na chwilę, a każda z nich
przepełniona jest tym, co kocha. Przez to wszystko w czasie lektury
odczuwałam zazdrość. Zastanawiałam się, jak można żyć głównie
robiąc to, co się uwielbia, czyli w przypadku muzyka angażować
się w tyle projektów, zespołów, wyjazdów oraz przy tym wszystkim
mieć jeszcze życie rodzinne. Odpowiedź jest prosta – Maleo
uwierzył w to, że rzeczywiście został urodzony, by się nie bać.
A przecież każdy z nas, skoro ma siłę marzyć, to ma też siłę
na realizację pragnień, do czego muzyk motywuje opowiadając o
sobie.
Czasem jednak czułam się zagubiona w
opowieściach. Podejrzewam, że jest to spowodowane chęcią
podzielenia się wieloma istotnymi dla Dariusza Malejonka sprawami
przy okazji jednego tematu, ale właśnie z tego powodu zdarzało mi
się gubić wątek. Nie rozumiałam ścieżki, którą podążają
jego myśli. Wydaje mi się, że zostałam obdarzona zbyt dużym
zaufaniem co do znajomości niektórych osób z kręgu Maleo. W
takich momentach, gdyby rozmowa odbywała się na żywo, na pewno
zapytałabym w jakim celu wspomina o nich przy okazji danego wątku,
ale w czasie lektury, niestety nie miałam takiej możliwości.
Życie Maleo jest świetnym materiałem
na fabułę. Wątpię, żeby spodziewał się tak bogatej w akcję
historii. Zdecydowanie warto zapoznać się z nią, żeby zostać
obdarzonym pozytywną energią i uwierzyć w realizację marzeń.
Za możliwość przeczytania tej pozycji dziękuję portalowi lubimyczytac.pl
wtorek, 27 września 2016
#15 27 pięter - Bradley Somer
Tytuł: 27 pięter
Autor:Bradley Somer
Gatunek: literatura współczesna
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Na
dzielnicy Roxy znajduje
się wieżowiec
o nazwie Sewilla. Nie wyróżnia się on niczym szczególnym spośród
wielu innych budynków. Jego lokatorzy też nie są
wyjątkowi – jest
kobieta w ciąży, jedenastoletni
chłopiec gubiący się w
swoich fantazjach, administrator dbający o Sewillę,
dziewczyna idąca odwiedzić swojego chłopaka.. Naprawdę
nic szczególnego.
Niespotykana
jest za to złota rybka o imieniu Ian, którą wypełnia przemożne
pragnienie wolności. W
jej przypadku znaczy to tyle co
skok
na spotkanie z przygodą z wysokości dwudziestego siódmego piętra,
zaglądając przy okazji
do mijanych w czasie lotu mieszkań.
Dosłownie. Czy lokatorzy
Sewilli na Roxy mogą mieć coś wspólnego ze spadającą złotą
rybką?
Gdy
zapoznawałam się z opisem z okładki książki, zaintrygowała mnie
właśnie rybka, która wyskoczyła z akwarium.
Wiedziałam,
że będzie zerkała
w okna lokatorów. Czyli Ian będzie spadać. Nie pomyślałam tylko,
że spadanie kiedyś i jakoś musi się skończyć. Pytanie: jak? W
chwili, gdy uświadomiłam sobie, że warunki te nie są dla niej
komfortowe i niekoniecznie umożliwiają jej przeżycie, zaczęłam
być ciekawa nie tylko związku mieszkańców budynku z rybką, ale
też finału
sytuacji, w której znalazło
się stworzenie jeszcze
niedawno należące do
lokatora z dwudziestego
siódmego piętra.
Ciekawym
zabiegiem jest czas trwania akcji powieści, ponieważ dzieje się
ona zaledwie w ciągu niecałej godziny. Nie można jednak narzekać
na brak akcji, ponieważ przez występowanie wielu bohaterów, w
książce dzieje się naprawdę dużo. Mnogości postaci towarzyszy
też ich różnorodność.
Na kontynuacje losów niektórych z nich niecierpliwie czekałam,
przy niektórych zdarzało się, że moje myśli odpływały. W obu
przypadkach nie jest to uciążliwe, ponieważ rozdziały są
krótkie, co korzystnie
wpływa na lekkość czytania tej pozycji. Przez tę barwność
bohaterów, książka nie jest skierowana do konkretnego grona
czytelników, ponieważ każdy znajdzie w niej
postać, której losy
będzie chętnie śledzić i wyczekiwać
zakończenia
jego historii.
Czymś
stanowiącym problem w
czasie lektury może być
specyficzny humor, który nie każdemu się
spodoba.. Nie
jest on gorszący, ale odniosłam wrażenie, że czasem był na
granicy dobrego smaku, ale tak jak napisałam wyżej, jest to cecha
charakterystyczna dla konkretnych bohaterów i nie towarzyszy on
czytelnikowi przez całą lekturę. Ewentualne
zniesmaczone osoby szybko
przez niego„przebrną”,
a zagłębiając się w
następną historię, szybko o wybryku autora zapomną.
„27
pięter” uważam za strzał w dziesiątkę! Nie tylko dobrze się
bawiłam przy tej pozycji, ale też poznałam codzienne dylematy
normalnych ludzi, jednak różniących się ode mnie. Zdecydowanie
jest to lektura godna polecenia na zbliżające się
długie, chłodne
wieczory. Niejednokrotnie można się przy niej uśmiechnąć, ale
też zastanowić nad ludzkimi dylematami i niebanalnymi
spostrzeżeniami ukrytymi w małej, rybiej główce.
Za możliwość przeczytania tej pozycji dziękuję portalowi lubimyczytac.pl
wtorek, 20 września 2016
100 książek, które muszę przeczytać [część I]
Hej, cześć!
Stosunkowo niedawno na booktubie był wysyp wielkich konfrontacji, czyli sprawdzania, w jakim stopniu poszczególnym booktuberom udało się sprostać liście stu książek, które rok wcześniej mieli w planach przeczytać. Sama też miałam taką listę, jednak przez nadmiar pozycji, z którymi chciałam i nadal chcę się zapoznać, książki przeczytane zastępowałam kolejnymi, przez co moja lista w ogóle nie robiła się krótsza. W czerwcu powiedziałam sobie "dosyć tego!". Zaktualizowałam listę, wydrukowałam ją i już niczego w niej nie zmieniam. Oczywiście nie jest to mój plan czytelniczy, którego sztywno się trzymam, jednak kilka pozycji udało mi się już z niej wykreślić :)
Zapraszam do zapoznania się z pierwszą połową mojej listy stu książek, które koniecznie muszę przeczytać!
Na mojej oficjalnej, "niezmienialnej" liście nie panuje żadne kryterium, przez co książki są mocno nieuporządkowane. Tu starałam się je jakoś sensownie ułożyć. Nie sądziłam, że będzie to aż tak skomplikowane..
Swoje światy stworzył także Terry Pratchett, które zostały opisane w cyklach „Długa Ziemia" oraz „Świat dysku", z którego autor jest najbardziej znany. Do przeczytania ich również motywują mnie ich spojrzenia z mojej półki.. ;)
Stosunkowo niedawno na booktubie był wysyp wielkich konfrontacji, czyli sprawdzania, w jakim stopniu poszczególnym booktuberom udało się sprostać liście stu książek, które rok wcześniej mieli w planach przeczytać. Sama też miałam taką listę, jednak przez nadmiar pozycji, z którymi chciałam i nadal chcę się zapoznać, książki przeczytane zastępowałam kolejnymi, przez co moja lista w ogóle nie robiła się krótsza. W czerwcu powiedziałam sobie "dosyć tego!". Zaktualizowałam listę, wydrukowałam ją i już niczego w niej nie zmieniam. Oczywiście nie jest to mój plan czytelniczy, którego sztywno się trzymam, jednak kilka pozycji udało mi się już z niej wykreślić :)
Zapraszam do zapoznania się z pierwszą połową mojej listy stu książek, które koniecznie muszę przeczytać!
Na mojej oficjalnej, "niezmienialnej" liście nie panuje żadne kryterium, przez co książki są mocno nieuporządkowane. Tu starałam się je jakoś sensownie ułożyć. Nie sądziłam, że będzie to aż tak skomplikowane..
BIOGRAFIE i historie zainspirowane życiem
1. James Fray - „Milion małych kawałków"
2. Myra Friedman - „Janis Joplin. Żywcem pogrzebana"
3. Mark Blake - „Prędzej świnie zaczną latać"
4. Arnhild Lauveng - „Niepotrzebna jak róża" [jest to jedna z pozycji, którą już przeczytałam. Możecie o niej przeczytać tutaj]
NOWE UNIWERSA , czyli Glukhovsky i Pratchett
Czy jest ktoś, kto jeszcze nie słyszał o Uniwersum Metro 2033? Seria napisana przez Glukhovsky’ego stała się takim fenomenem, że jej fani sami zaczęli tworzyć swoje historie, dziejące się właśnie w świecie wykreowanym przez autora trylogii. Sama przeczytałam dopiero pierwszą jej część, czyli "Metro 2033", ale niecierpliwie czekam, aż w bibliotece trafię na kolejne części!
5. Dmitry Glukhovsky - „Metro 2034"
6. Zbiorowe - „Szepty zgładzonych"
7. Zbiorowe - „W blasku ognia"
8. Dmitry Glukhovsky - „Futu.re"
Swoje światy stworzył także Terry Pratchett, które zostały opisane w cyklach „Długa Ziemia" oraz „Świat dysku", z którego autor jest najbardziej znany. Do przeczytania ich również motywują mnie ich spojrzenia z mojej półki.. ;)
9. Terry Pratchett - „Kolor magii"
10. Terry Pratchett i Stephen Baxter - „Długa Ziemia"
11. Terry Pratchett i Stephen Baxter - „Długa wojna"
A skoro już jesteśmy przy stworzonych światach, to czas na..
...NADROBIENIE DZIECIŃSTWA, czyli twórczość C. S. Lewisa
12. Clive Staples Lewis - „Opowieści z Narnii - Lew, czarownica i stara szafa"
13. Clive Staples Lewis - „Opowieści z Narnii - Książę Kaspian"
14. Clive Staples Lewis - „Opowieści z Narnii - Podróż Wędrowca do Świtu"
15. Clive Staples Lewis - „Opowieści z Narnii - Srebrne krzesło"
16. Clive Staples Lewis - „Opowieści z Narnii - Koń i jego chłopiec"
17. Clive Staples Lewis - „Opowieści z Narnii - Siostrzeniec czarodzieja"
18. Clive Staples Lewis - „Opowieści z Narnii - Ostatnia bitwa"
oraz pozycja dla starszych
19. Clive Staples Lewis - „Trylogia kosmiczna"
... oraz NADROBIENIE CZASÓW SZKOLNYCH,
czyli Saga o Wiedźminie" Andrzeja Sapkowskiego
Dwa tomy opowiadań mam już za sobą, więc pozostały mi do przeczytania...
20. Andrzej Sapkowski - „Krew elfów"
21. Andrzej Sapkowski - „Czas pogardy"
22. Andrzej Sapkowski - „Chrzest ognia"
23. Andrzej Sapkowski - „Wieża Jaskółki"
24. Andrzej Sapkowski - „Pani Jeziora"
25. Andrzej Sapkowski - „Sezon burz"
KRÓL HORRORU, czyli Stephen King
26. Stephen King - „Serca Atlandydów"
27. Stephen King - „Christine"
28. Stephen King - „Miasteczko Salem"
29. Stephen King - „Pan Mercedes"
30. Stephen King - „Znalezione nie kradzione"
31. Stephen King - „Dallas '63"
32. Stephen King - „Basion"
ZAPLĄTANIA W ŻYCIU, czyli Agnieszka Osiecka
Przyznam szczerze, że nie jestem jakoś bardzo zapoznana z twórczością Agnieszki Osieckiej, jednak uwielbiam czytać o jej życiu - jej listy, biografie.. Z tego też powodu na liście znajdują się jej dzienniki.. oraz biografia.
33. Agnieszka Osiecka - „Dzienniki 1945 - 1950"
34. Agnieszka Osiecka - „Dzienniki 1951"
35. Agnieszka Osiecka - „Dzienniki 1952"
36. Piotr Derlatka - „Zdradziecka Agnieszka Osiecka"
WIARA
37. Szymon Hołownia i Marcin Prokop - „Bóg, kasa i rock'n'roll"
38. Szymon Hołownia - „Święci codziennego użytku"
39. Stanisław Biel SJ - „Aniołowie"
PSYCHOLOGIA
40. Philip G. Zimbardo i Nikita S. Coulombe - „Gdzie ci mężczyźni?"
41. Philip G. Zimbardo - „Nieśmiałość"
42. Volker Kitz i Manuel Tusch - „Co pije krowa?"
43. Aldous Huxley - „Drzwi percepcji"
44. John M. Oldham i Lois B. Morris - „Twój psychologiczny autoportret"
MAGICZNE
45. Erin Morgrnstern - „Cyrk nocy"
46. Jonathan Carroll - „Zakochany duch"
47. Jonathan Carroll - „Białe jabłka"
48. Jonathan Carroll - „Szklana zupa"
Niedługo na blogu pojawi się następna pięćdziesiątka.
Czytaliście którąś z powyższych pozycji? :)
wtorek, 13 września 2016
#14 Neponset - Agnieszka Osiecka
Tytuł: Neponset
Autor: Agnieszka Osiecka
Gatunek: literatura współczesna
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
"Neponset" Agnieszki Osieckiej
jest preludium do "Białej bluzki", jednego z bardziej znanych jej
utworów. To pamiętnik obejmujący wydarzenia dziejące się w ciągu dwóch
miesięcy, pisany przez dziewczynę, która postanawia zostać żebraczką. O tym
zamiarze dowiadujemy się już w pierwszym zdaniu. I to w sumie jedyny znany nam
przez dłuższy czas fakt o bohaterce (o ile wcześniej nie przeczytamy opisu z
okładki książki). Dziewczyna przez długi czas jest dla nas osobą bezimienną. Tułacze
się po mieście nazywanym przez nią "C.", często wybiera się na spacer
nad tytułową rzekę – Neponset. Tak naprawdę, tyle informacji o fabule wystarczy
osobie, która chce skusić się na lekturę tej książki. Dlaczego?
Czytelniku, potraktuj tę powieść jak
zawieranie znajomości. Gdy chcesz poznać jakąś osobę, musisz czekać, aż sama
się przed Tobą otworzy, żeby zbyt mocno nie ingerować w jej "bezpieczną
przestrzeń", żeby jej nie spłoszyć. W przypadku poznawania bohaterki
"Neponsetu", również wskazana jest cierpliwość, ponieważ trafiamy w dosyć
trudny dla niej etap życia. Chociaż jesteśmy zaproszeni do towarzyszenia jej
przez dwa miesiące - to jednak zaglądamy w pamiętnik pisany przez główną
bohaterkę, więc i tak w jakiś sposób wdzieramy się w jej codzienność. Żebraczka
jednak przyjmuje nas ze spokojem, uprzejmie zabiera na spacery, dzieli się wyjątkowymi
spostrzeżeniami na temat mijanych ludzi.
Czytając "Neponset", byłam pod
wrażeniem pomysłu Agnieszki Osieckiej na wykreowanie głównej bohaterki
powieści. Jest ona jednostką oryginalną, na pewno nie schematyczną. Było dla
mnie fikcją spotkanie na ulicy osoby, której pamiętnik czytałam. Przy ostatnich
stronach książki przekonałam się, że dziewczyna wcale nie została wymyślona, bo
tak naprawdę.. poznajemy samą Agnieszkę Osiecką. Autorka przerzuca na żebraczkę
swoje emocje, poszukiwania z konkretnego etapu swojego życia.
Przed lekturą „Neponsetu” nie trzeba znać
biografii Osieckiej, aby dowiedzieć się, o co tak naprawdę chodzi. W książce
poza pamiętnikiem żebraczki znajduje się również fragment rozmowy dziennikarki
- Karoliny Felberg-Sendeckiej z koleżanką Osieckiej - Magdą Czapińską oraz krótka
biografia poetki. Nie są to elementy zamieszczone "na doczepkę",
oderwane od treści "Neponsetu". Temat każdej części nawiązuje do
wspomnianego przeze mnie wyżej konkretnego wydarzenia z życia Osieckiej. Zachęcam
do dowiedzenia się, o co żebrze autorka oraz do zadania sobie pytania – o co
żebrze każdy z nas?
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Lubimy czytać.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi Lubimy czytać.
środa, 7 września 2016
25 książkowych faktów o mnie
Oglądając dzisiaj BookTuba zawędrowałam w sferę "książkowych faktów", co zmotywowało mnie do uświadomienia sobie książkowej prawdy o sobie - mniej lub bardziej dziwnej. Zapraszam do czytania :)
1. Kontakt z książkami mam odkąd
pamiętam, ale moja prawdziwa przygoda z nimi rozpoczęła się od cyklu „Molly Moon” Georgii Byng.
2. Już w podstawówce zaczęłam
czytać horrory – wtedy zaczytywałam się w serii „Szkoła przy
cmentarzu” Toma B. Stone'a, a w gimnazjum sięgnęłam po „Cujo”
Stephena Kinga, czym rozpoczęłam swoją przygodę z mistrzem
horroru,
która trwa do dziś.
3. Chociaż z książkami znam się od
zawsze, to w nałogowe czytanie wkręciłam się dopiero w 2015 roku.
4. Moją ulubioną lekturą szkolną
jest „Granica” Zofii Nałkowskiej..
5. … chociaż jest wiele lektur
licealnych, których nie przeczytałam, bo wolałam w tym czasie
zajać się innymi książkami.
6. Z tej książkowej miłości właśnie
w liceum (konkretnie na początku roku szkolnego) zdarzyło mi się
wymienić w antykwariacie jeden z potrzebnych mi podręczników na
„Pamiętnik narkomanki” Barbary Rosiek.
7. Mam problem z niszczeniem książek
– nie potrafię po nich pisać nawet ołówkiem, nie zaginam rogów,
reaguję alergicznie na połamane grzbiety, ale...
8. ...zdarza mi się kupować książki
używane, właśnie nieco podniszczone, i uważać stopień ich
zużycia za atut, „bo książki wtedy mają swój klimat”. Jednak
obejmuje to tylko grzbiety i podniszczone okładki.
9. Bardzo często czytam idąc. Raz w
czasie takiego spaceru mój egzemplarz „Przewieszenia” miał
bliskie spotkanie z chodnikiem, co skończyło się wgniecionym
grzbietem. Cóż.. jak widać, moje chęci związane z dbaniem o
książki czasem nie kończą się powodzeniem.
10. Czytam „w warunkach ryzykownych
dla książki” - na przykład w wannie,
przy jedzeniu lub piciu.
11. Często kupuję interesujące mnie
nowości wydawnicze zaraz po premierze, jednak rzadko czytam je od
razu po otrzymaniu ich. Przez to, niestety, potrafią one leżeć
nieruszone bardzo długo na mojej półce.
Często jest to
spowodowane tym, że..
12. .. nie lubię czytać książek,
które w danej chwili są popularne. Zazwyczaj sięgam po nie, gdy
przestaje być o nich głośno, bo mimo wszystko, chcę mieć
o nich
własną opinię.
13. Nie lubię przerywać lektury w
przypadkowym miejscu - zawsze
dochodzę do końca rozdziału.
14. Rzadko zdarza się, że mam
rozpoczętą tylko jedną książkę.
15. Korzystam z bibliotek – obecnie
mam założone konta w czterech.
16. Gdy czytam książkę wypożyczoną
z biblioteki, to zdejmuję z niej okładkę, bo mam wrażenie, że
jest ona brudna od stania przez długi czas na półce i czuję
kurz
na dłoniach.
17. Jeżeli spodobała mi się
pożyczona książka, to kupuję ją, choćbym miała już nigdy
więcej po nią nie sięgnąć.
18. Mam kilka zakładek do książek,
jednak potrafię książkę założyć tym, co akurat mam pod ręką.
Zależnie od warunków, może to być zarówno bilet autobusowy,
jak
i telefon komórkowy.
19. Do zaznaczania fragmentów książek
używam kolorowych znaczników.
20. Chętnie pożyczam książki innym,
chociaż boję się, że już ich nie odzyskam.
21. Jeżeli książka bardzo mi się
podoba, to odwlekam skończenie jej, bo chcę dalej trwać w danej
historii.
22. Do tej pory przeczytałam tylko dwa
ebooki i przesłuchałam pół audiobooka.
23. Okładki mają dla mnie znaczenie,
chociaż nie jestem typową sroką okładkową i nie kupuję książek
tylko ze względu na ładną szatę graficzną.
24. Gdy widzę, że ktoś czyta (na
korytarzu, w autobusie, gdziekolwiek), to zawsze patrzę na tytuł
jego książki.
25. W moim łóżku lub jego okolicy
zawsze znajduje się co najmniej jedna książka.
25. Chętnie jeżdżę na Targi Książki
– dwukrotnie byłam na warszawskich,
a w październiku wybieram się
do Krakowa.
A co Wy powiecie o sobie i Waszych książkowych zwyczajach? :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)