Tytuł: Wieża milczenia
Autor: Remigiusz Mróz
Gatunek: kryminał
Wydawnictwo: Damidos
Heather i Scott
rozpoczynają nowe życie, w nowym mieszkaniu, w nowym mieście. Ten
etap ich wspólnego życia jednak nie trwa długo, ponieważ pewnego
wieczoru zostaje odnalezione ciało dziewczyny. W sprawie morderstwa
kobiety prowadzone są dwa równoległe śledztwa – jednemu z nich
patronuje detektyw Evelyn Thomsen, a drugim zajmuje się sam partner
Heather, były wykładowca uniwersytecki wątpiący w to, iż praca
służb może zakończyć się powodzeniem. Który z zespołów jako
pierwszy odnajdzie morderce i czy zdoła to zrobić, zanim zginie
więcej osób?
„Wieża milczenia”
nie jest złą książką, jednak jeżeli ktoś oczekuje, iż każda
książka opatrzona nazwiskiem Remigiusza Mroza będzie dobrą
pozycją, to może być rozczarowany. Widać, że jest to debiut.
Autor ma tendencje do opisywania niektórych sytuacji w sposób
podręcznikowy. Rozumiem motywację, ponieważ pewnie miało to na
celu pełniejsze wyobrażenie sobie przez odbiorcę pewnych scen,
jednak w moim odbiorze zabieg ten skutecznie hamował akcję.
Remigiusz Mróz zagłębiał się też w życiorysy bohaterów
pobocznych, których historia nie odgrywała żadnego znaczenia w
fabule, przez co zamiast gnać za akcją, zapoznawałam się ze
zbędnymi informacjami na temat postaci.
Niestety, jestem
zmuszona negatywnie skomentować bohaterów tej książki.
Po pierwsze, w „Wieży
milczenia” pojawia się pierwowzór kultowej postaci z nowszej
serii Mroza – Joanny Chyłki. Czy to dobrze? To zależy. Z jednej
strony cieszę się, że Eveline „ewoluowała” i w prawniczym
cyklu postać stanowczej kobiety lubiącej szybkie auta została
lepiej wykreowana, a z drugiej szkoda, że postać Chyłki jest
właśnie odtworzeniem innej bohaterki.
Po drugie, postaci są
pozbawione emocji. Scott nie przeżywa żadnej żałoby. Nie
rozpamiętuje Heather. Utrudnia pracę policji i uważa, że on –
cywil historyk, będzie skuteczniejszy w działaniu od służb
specjalnych. Cóż, może właśnie w taki sposób godził się ze
stratą ukochanej, niemniej obraz tego bohatera jest dla mnie
najbardziej nie do przyjęcia, a że odgrywa od w „Wieży
milczenia”, to utrudniał mi swoją osobą lekturę.
Widać, że Remigiusz
Mróz chciał w fabule zamieszać, żeby uzyskać zapierający dech w
piersiach zwrot akcji. Na szczęście, w swoich nowszych powieściach
zrobi to zdecydowanie lepiej. Moim zdaniem w „Wieży milczenia”
tego plątania było za dużo, przez co fabuła wydawała się być
nieskładna.
Finalnie, jestem
zmęczona lekturą. Nie mogę powiedzieć, że nie interesowało mnie
zakończenie, ale do ukończenia książki bardziej motywowała mnie
możliwość „odhaczenia” jako przeczytanej pierwszej książki
Remigiusza Mroza. Właśnie przez fakt, iż „Wieża milczenia”
jest debiutem i przez znajomość innych pozycji tego autora, cieszę
się, że mogłam zapoznać się z jego pisarskimi początkami,
jednocześnie dostrzegając poprawę na lepsze w innych jego
książkach.
Za możliwość przeczytania tej pozycji dziękuję portalowi lubimyczytac.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz