Tytuł: Zdobyć to, co tak ulotne
Autor: Beatrice Colin
Gatunek: powieść obyczajowa
Wydawnictwo: W.A.B.
Jamie Arrol razem ze
swoją nastoletnią siostrą – Alice oraz z jej guwernantką –
Cait Wallace odbywają podróż do Paryża. Podczas lotu balonem
zapoznają Emila Nouguier, przedstawiciela bohemy oraz inżyniera,
który pracuje przy budowie dzisiejszego symbolu Francji – Wieży
Eiffela. Mężczyzna oczarowuje sobą całe towarzystwo, jednak każdą
osobę z innego powodu. W tym krótkim czasie szczególny kontakty
udaje mu się nawiązać z Cait. W powietrzu różnice międzyklasowe
wydają się nie mieć znaczenia, lecz po powrocie na ziemię relacja
ta nadal będzie miała szansę na rozwój?
Ta książka nie jest
zła, ale nie do końca został wykorzystany jej potencjał.
Przyznaję, że gdyby nie opis z okładki, to nie potrafiłabym
wskazać najważniejszych bohaterów, ponieważ wszystko działo się
wokół wszystkich. Przez to odczuwam niedosyt – uważam, że
niektóre wątki (w tym takie, które mogłabym uważać za "główne",
ale o tym, dlaczego słowo to ujęłam w cudzysłów, napiszę
później) zostały potraktowane po macoszemu, bo zostały tylko
zaznaczone, ale bez wdawania się w szczegóły. Mam wrażenie, że
autorka zdała płaską relację z życia pewnych osób, które
znalazły się w pewnym miejscu.
Wracając do głównego
wątku książki. Gdybym sama z siebie miała określić, co nim tak
właściwie było, to miałabym z tym problem. Na szczęście tutaj
również wydawca wspomógł mnie wskazówką znajdującą się w
opisie na okładce książki. Moim zdaniem wątek relacji pomiędzy
Cait a Emilem został nieco zakopany pod innymi wydarzeniami
zawartymi w książce, jakby toczył z nimi walkę – niby się
pojawia, ale nigdy nie mógł wygrać z nimi, aby zdobyć miano
wiodącego.
O czym moim zdaniem
jest ta powieść? O relacjach – jak najbardziej. O problemach
związanych z przynależnością do różnych klas, a chęcią bycia
ze sobą. O trudności nawiązywania relacji, gdy chce się być
osobą zauważoną i docenioną i o cenie, którą należy za to
zapłacić.
Odejście od lektury
"Zdobyć to, co tak ulotne" nie było dla mnie problemem.
Mniej więcej od połowy przestałam wierzyć, że wskaże mi
problem, nad którym warto będzie się zatrzymać, zastanowić.
Niestety, sama powieść również kończy się bez puenty.
Nie miałam rozrywki z
czytania tej powieści, traktowałam ją jako wypełniacz czasu oraz
jako kolejną pozycję, którą mogę dopisać do książek
przeczytanych. Na pewno do niej nie wrócę, chociaż myślę, że
nie będę potrzebować wiele czasu, aby zapomnieć, o czym ona tak
właściwie traktowała.
Za możliwość przeczytania tej pozycji dziękuję portalowi lubimyczytac.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz